Do 26 października odroczono rozpoczęcie procesu oskarżonych o korupcję b. posła SLD Andrzeja Pęczaka, lobbysty Marka Dochnala oraz jego asystenta. Obrona chce umorzenia sprawy lub zwrotu jej do prokuratury. Wszystkim oskarżonym grozi do 12 lat więzienia.
Sąd Rejonowy w Pabianicach rozpatrywał w piątek wnioski obrońców, którzy domagali się m.in. przeniesienia sprawy do Sądu Okręgowego w Warszawie, umorzenia postępowania wobec Marka Dochnala lub zwrotu sprawy do prokuratury, odtajnienia akt, z których wiele jest opatrzonych klauzulą tajności. Adwokaci twierdzą, że "taki stan" utrudnia obronę ich klientów. Zwrócili również uwagę, że akta sprawy (prawie 100 tomów - PAP) trafiły do sądu dopiero w czwartek i sędzia nie mógł się z nimi zapoznać.
Po rozpoznaniu wniosków, sąd odroczył sprawę do 26 października. Wtedy też ma zadecydować, czy akta sprawy zostaną zwrócone ponownie do prokuratury oraz podjąć decyzję o dalszym toku procesu. Do tego czasu sąd zwróci się do odpowiednich instytucji o odtajnienie dokumentów. Nie widzi natomiast powodu przenoszenia procesu do Warszawy, będzie się więc on toczył się przed sądem w Pabianicach. Sędzia Przemysław Zabłocki dodał, że akta sprawy miał już od lipca i miał czas na zapoznanie się z nimi.
Według prokuratury, Pęczak - jako poseł i jednocześnie szef sejmowej komisji kontroli państwowej - miał przyjmować łapówki od lutego do sierpnia 2004 r. Miał żądać korzyści majątkowych i osobistych na łączną kwotę ponad 900 tys. zł - uzyskał ponad 820 tys. zł. Pęczak żądał od Dochnala i jego asystenta K.P. (sąd zezwolił na publikację jedynie jego inicjałów - PAP) m.in. 250 tys. dolarów, pokrycia kosztów wyjazdu rodziny do Paryża, zapłaty za suknię ślubną dla córki.
Według prokuratury żądania zrealizowane zostały w części. Pęczak - zdaniem śledczych - dostał m.in. 60 tys. dolarów, 10 tys. funtów i 80 tys. zł, luksusowego mercedesa do użytkowania i 10 tys. zł na opłaty za benzynę, parkingi i mycie tego auta.
Jak ustalili śledczy, łapówki miały być przekazywane ówczesnemu posłowi za informacje dotyczących prywatyzacji niektórych polskich przedsiębiorstw. Chodziło o sprzedaż akcji Polskich Hut Stali koncernowi LNM Holdings oraz prywatyzację Grupy G-8 i Huty Częstochowa.
W styczniu tego roku Pęczak i K.P. wyszli z aresztu po wpłaceniu kaucji - 400 i 300 tys. zł. W areszcie pozostaje wciąż Dochnal, który nie wpłacił miliona zł kaucji; jest on też aresztowany do innych spraw prowadzonych przez katowicką prokuraturę. W areszcie przebywa już trzy lata.
Jak powiedziała w piątek dziennikarzom obrońca Dochnala, adwokat Natalia Ołowska-Zalewska, sprawa przedłużającego się aresztu jej klienta trafiła już do Europejskiej Komisji Praw Człowieka, sprawie nadano już bieg. Zwróciła również uwagę, że Dochnal od ponad roku nie ma zgody na widzenie się z żoną. (PAP)
jaw/ wkr/ gma/