Odwleka się proces zastępcy Naczelnego Prokuratora Wojskowego z lat stalinizmu - 93-letniego Kazimierza G., oskarżonego o bezprawne przedłużanie aresztów więźniom Informacji Wojskowej.
Prezes Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie prawdopodobnie zwróci sprawę pionowi śledczemu IPN, aby sprecyzował opis czynu G. W czwartek skład sędziowski WSO postanowił wystąpić z takim wnioskiem do prezesa sądu.
Pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej zarzucił G. (pułkownikowi WP w stanie spoczynku), że bezprawnie przedłużył w 1951 r. areszt dwóch oficerów wojska - płk. Stefana Biernackiego i kmdr. Wacława Krzywca. G. podpisał odpowiednie nakazy już po upływie terminu ich aresztu, wobec czego powinni oni byli zostać wcześniej wypuszczeni na wolność. Za bezprawne pozbawienie obu wolności G. grozi do 10 lat więzienia.
Na drugim podsądnym, oficerze śledczym Głównego Zarządu Informacji WP Tadeuszu J. ciąży zarzut znęcania się nad gen. Franciszkiem Skibińskim. Według IPN, wielokrotnie przesłuchiwał on więźnia, pozbawiając go snu, zmierzając do załamania fizycznego i psychicznego i do zmuszenia go do przyznania się do udziału w dywersyjno-szpiegowskiej organizacji w Wojsku Polskim, do działalności agenturalnej na rzecz państw zachodnich i do składania wyjaśnień zgodnych z koncepcją śledztwa. Obaj nie przyznają się do winy.
Sprawa Biernackiego, Krzywca i Skibińskiego wiązała się ze sztandarowym dla stalinowskiej Polski procesem o tzw. spisek w wojsku. W sfignowanych przez Informację Wojskową postępowaniach w tej sprawie zapadały wyroki śmierci i wieloletniego więzienia. Biernacki, Krzywiec i Skibiński wyszli na wolność w 1956 r.
IPN wysłał akt oskarżenia w marcu 2008 r. Początkowo Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie uniewinnił oskarżonych, uznając, że działali zgodnie z ówczesnym prawem. Po apelacji IPN i oskarżyciela posiłkowego - syna płk. Biernackiego - Sąd Najwyższy uznał jednak w 2010 r., że WSO zbyt pobieżnie ocenił sprawę i zwrócił ją do ponownego rozpoznania. SN powołał się na fakt, że Kazimierz G. twierdził, iż podpisał przedłużenie aresztu, bo Biernacki przyznał się do zarzutów. Według SN nie oznaczało to jednak, że wszystko było zgodne z ówczesnym prawem, bo więźnia przesłuchiwano wielokrotnie, także w nocy - co G. powinien był uwzględnić.
W czwartek sąd pytał strony o wytknięty przez SN brak precyzji opisu czynów zarzucanych oskarżonym - w akcie oskarżenia nie było zwrotu, że działali oni w ramach represji politycznej. Według prok. IPN Piotra Dąbrowskiego zostało to uściślone w uzasadnieniu aktu oskarżenia. Prokurator był przeciwny zwrotowi sprawy IPN do uzupełnienia z powodu tego braku. Pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego mec. Maciej Bendarkiewicz dopuścił taką możliwość. Obrona podkreślała, że konieczny jest zwrot sprawy IPN.
Sędzia Robert Gmyz powiedział, że przedstawi prezesowi WSO wniosek, by zwrócił sprawę IPN, który miałby wtedy 7 dni na poprawienie tego "braku formalnego". "Myślę, że będzie to szybko zrobione, jeśli prezes podzieli ten pogląd" - dodał sędzia, uzasadniając swą decyzję, podjętą - jak przyznał "z ostrożności procesowej". IPN nie musiałby ponownie przedstawiać nowego zarzutu G., który z powodu wieku i stanu zdrowia może mieć trudności ze stawieniem się w IPN.
Kazimierz G. miał też inny proces z oskarżenia IPN - o bezzasadne aresztowanie żołnierza podziemia niepodległościowego z lat 40. Sprawa ta została umorzona w 2008 r. przez Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie ze względu na "brak znamion czynu zabronionego".
G. był zastępcą Naczelnego Prokuratora Wojskowego do listopada 1951 r. Potem kierował Prokuraturą Warszawskiego Okręgu Wojskowego - do zwolnienia go na fali czystek antysemickich w marcu 1968 r. Gdy usunięto go z prokuratury, został adwokatem. Kilka lat temu pozbawiono go uprzywilejowanej emerytury.
Łukasz Starzewski (PAP)
sta/ itm/