O spotkanie u prezydenta Lecha Kaczyńskiego w sprawie sytuacji w służbie zdrowia, z udziałem głównych sił politycznych kraju i przedstawicieli środowiska medycznego, zaapelował w piątek lider SLD Wojciech Olejniczak. Zdaniem Olejniczaka, do zerwania rozmów strajkujących lekarzy z rządem doszło z winy rządu.
Olejniczak spotkał się w piątek w Sejmie z delegacją Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. Polityk lewicy nie krył oburzenia postawą rządu w rozmowach ze strajkującymi lekarzami. Uznał, ze spotkanie u prezydenta mogłoby "ocieplić atmosferę i zmniejszyć napięcie" między strajkującymi lekarzami a rządem. "Jest szansa na podjęcie konkretnych decyzji, ponad podziałami" - ocenił Olejniczak.
Szef SLD poinformował, że Sojusz chce, aby w Sejmie odbyła się debata nt. sytuacji w służbie zdrowia. Powiedział także o propozycjach SLD w sprawie poprawy sytuacji w służbie zdrowia.
SLD chce, aby tegoroczne podwyżki pensji dla lekarzy sfinansowała nadwyżka NFZ; proponuje, aby nakłady na służbę zdrowia wzrosły w 2008 roku do 5 proc. PKB; opowiada się za wprowadzeniem zerowej stawki VAT na usługi medyczne oraz za tym, aby nie obniżać składki rentowej, a 18 mld zł z tego tytułu przekazać na reformę służby zdrowia, podwyżki dla nauczycieli i modernizację oświaty.
Do spotkania Olejniczaka Z OZZL doszło po tym, jak strajkujący lekarze zerwali w piątek negocjacje ze stroną rządową. Lekarze opuścili salę, w której toczyły się rozmowy, bo ich zdaniem - nie powinni byli w nich uczestniczyć przedstawiciele innych związków.
Olejniczak uznał, że rząd nie był przygotowany do prowadzenia rozmów ze strajkującymi lekarzami i dlatego na spotkaniu obecni byli także przedstawiciele innych związków zawodowych. "Rząd nie chce porozumienia (...), a to była próba napuszczenia innych grup zawodowych na lekarzy" - ocenił szef SLD. Podkreślił, że spotkanie było wcześniej planowane.
Szef OZZL Krzysztof Bukiel zaznaczył, że do zerwania rozmów doszło z powodów ideowych i pragmatycznych. "O swoich sprawach chcemy rozmawiać własnym głosem i we własnym gronie" - podkreślił Bukiel.
Jak tłumaczył szef OZZL lekarze byli w komunie dyskryminowani i nie mogli zrzeszać się w niezależne związki zawodowe. "Dzisiaj mamy swój związek zawodowy i izby lekarskie, ale nie możemy mówić w swoich sprawach własnym głosem" - powiedział Bukiel. Wyjaśniając przyczyny pragmatyczne powiedział, że trudno jest negocjować podwyżki pensji lekarzy w obecności innych grup zawodowych.
Bukiel dodał, że o sytuacji w służbie zdrowia powinny rozmawiać wszystkie siły polityczne w kraju, gdyż jest to problem wszystkich Polaków. Dlatego OZZL spotkał się już z Samoobroną, PO, PSL, SLD, a w sobotę z LPR. "Nie oskarżajcie nas, że stoimy za tą, czy inną partią. Jesteśmy niezależni" - zadeklarował. Dodał, ze cieszy się, że postulaty lekarzy mają poparcie wszystkich głównych partii i oczekuje, że przełoży się to "w głosowaniach sejmowych".
Olejniczak przypomniał, że PiS w kampanii wyborczej obiecywał poprawę sytuacji służby zdrowia. Dodał, ze wraz z milionami Polaków czuje się oszukany tym, że nadwyżka NFZ, wbrew wcześniejszym zapowiedziom, nie trafiła na leczenie, ale "komputery, remonty, funkcjonowanie NFZ".
Lider SLD zapowiedział, że w przyszłym tygodniu dojdzie do roboczego spotkania SLD z OZZL celem omówienia szczegółowych rozwiązań. W pierwszym rzędzie SLD zamierza wnieść w Sejmie projekt zmian celem zagwarantowania w przyszłym roku nakładów na służbę zdrowia w wysokości 5 proc. PKB.
Na najbliższym posiedzeniu Sejmu Sojusz wniesie projekt uchwały w sprawie podwyższenia nakładów na służbę zdrowia. SLD liczy, że spotka się to z poparciem wszystkich klubów parlamentarnych i pozwoli przystąpić do konkretnych prac ustawowych.(PAP)
ama/ la/ mhr/