Do końca maja, czyli dwa miesiące później niż planowano, zakończy prace specjalna komisja Wyższego Urzędu Górniczego (WUG), badająca przyczyny listopadowej katastrofy w kopalni "Halemba", w której zginęło 23 górników. Przesunięcie terminu wiąże się z odsunięciem w czasie wizji lokalnej w miejscu tragedii.
Szef komisji, prezes WUG Piotr Buchwald, poinformował w czwartek po zakończeniu piątego posiedzenia komisji, że wizja prawdopodobnie będzie mogła odbyć się około 20 kwietnia. W tej sytuacji wyznaczony wcześniej na 31 marca termin zakończenia prac komisji stał się nierealny.
Po katastrofie, ze względu na zagrożenie metanowe i pożarowe, rejon katastrofy 1030 metrów pod ziemią został odizolowany od pozostałej części kopalni tamami przeciwwybuchowymi i tzw. korkami wodnymi. Każdy z nich to ok. 3-3,5 tys. m sześc. wody. Stan atmosfery w wyrobisku jest na bieżąco zdalnie monitorowany.
Niedawno szacowano, że warunki pozwolą na przeprowadzenie wizji w drugiej połowie marca. W czwartek eksperci uznali jednak, że bezpieczne wejście członków komisji i prokuratorów do tego rejonu wymaga m.in. obniżenia temperatury z obecnych ok. 106 stopni Celsjusza to naturalnej temperatury górotworu, czyli ok. 40 stopni. W chwili wybuchów metanu i pyłu węglowego temperatura sięgała tam 1200 stopni, krótko potem spadła do ok. 250 stopni.
Buchwald szacuje, że przygotowania do otwarcia i przewietrzenia wyrobiska rozpoczną się na przełomie marca i kwietnia i potrwają do połowy tego miesiąca. M.in. wykonane zostaną otwory z niższego poziomu, dzięki którym spuszczona zostanie broniąca dostępu do chodnika woda. Po otwarciu tam przeciwwybuchowych rozpocznie się trwające ok. tydzień przewietrzanie. Gdy skład powietrza będzie optymalny (obecnie jest tam dużo metanu, mało tlenu, wysoka wilgotność), pod ziemię zjedzie komisja i prokuratorzy.
Prezes WUG podkreślił, że co do wielu hipotez eksperci mają już ok. 90 proc. pewności, jednak dopiero wizja może ostatecznie wyjaśnić wątpliwości związane z okolicznościami tragedii. Podczas wizji pobrane zostaną próbki materiałów oraz m.in. elementy używanego pod ziemią sprzętu - wentylatorów przewietrzających wyrobisko i kołowrotów, za pomocą których górnicy wyciągali ze ściany wydobywczej fragmenty obudowy.
Wizja ma być przeprowadzona w dwóch grupach. Członkom komisji będą towarzyszyć m.in. specjaliści dokonujący pomiarów oraz osoby pobierające próbki. W wizji mają też wziąć udział przedstawiciele NIK i prokuratury, która prowadzi niezależne śledztwo w tej sprawie.
Gliwicka prokuratura zatrzymała dotąd dwie osoby - nadsztygara z prywatnej firmy Mard, która prowadziła prace na zlecenie kopalni i sztygara ds. wentylacji z kopalni. Obaj pracowali na zmianie poprzedzającej tę, na której doszło do katastrofy. Odpowiedzą m.in. za sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób. Zdaniem prokuratury, nie dopełnili obowiązków dotyczących bhp w kopalni i dopuścili do prowadzenia prac w warunkach zagrożenia wybuchem pyłu węglowego oraz nie wyprowadzili załogi z zagrożonego rejonu, mimo przekroczonych stężeń metanu.
Komisja WUG wciąż szuka odpowiedzi na pytanie, co zainicjowało wybuch metanu, którego efektem był wybuch pyłu węglowego. Wcześniej potwierdzono oficjalnie, że w kopalni prowadzono roboty górnicze mimo przekroczenia dopuszczalnego stężenia metanu oraz nie stosowano profilaktyki przeciw wybuchom pyłu węglowego. Jak mówił wcześniej Buchwald, za złamanie reguł bezpieczeństwa w kopalni może odpowiadać kilka osób: od średniego dozoru po kierownictwo kopalni. Nadzór górniczy przesłuchał dotąd 122 świadków w tej sprawie, czterej kolejni będą przesłuchani wkrótce. (PAP)
mab/ bno/ jra/