Występujący w piątek z mowami końcowymi przed Sądem Okręgowym w Katowicach byli zomowcy, oskarżeni o strzelanie do górników podczas pacyfikacji kopalń "Wujek" i "Manifest Lipcowy" wnieśli o uniewinnienie.
Oskarżeni podnosili zeznania świadków oraz dowody świadczące na ich korzyść, m.in., to że prokuratura zawarła w akcie oskarżenia tezę, iż broń podczas pacyfikacji "Wujka", miał pluton specjalny ZOMO a z zeznań wielu świadków wynika natomiast, że było inaczej. Byli zomowcy podkreślają też, że podczas pacyfikacji walczyli jedynie z górnikami bezpośrednio, natomiast strzały padły spoza kopalni.
"Kierujący strajkiem na kopalni +Wujek+ celowo nie doprowadzili do ugody między komisarzem, a protestującymi górnikami - byli odpowiedzialni za sytuację i ofiary odpowiedzialni za ofiary powstałe w wyniku działań. Wystarczy spojrzeć na inne kopanie, gdzie górnicy dogadywali się z komisarzami i służbami porządkowymi - tam ofiar nie było" - mówił w piątek były dowódca plutonu specjalnego ZOMO, Romuald C.
Zapewnił, że nie wydał rozkazu użycia broni w kopalniach "Wujek" i "Manifest Lipcowy", nie potwierdzają też tego dowody zgromadzone w sprawie. "Po ośmiu miesiącach aresztu i piętnastu latach trwania procesów czuję się osobą prześladowaną. Byłem i chcę być nadal uczciwym człowiekiem; wnoszę o uniewinnienie" - podkreślił Romuald C. (PAP)
mtb/ wkr/