Otrzymywanie imiennych ulotek wyborczych bez zgody osoby, której dane dotyczą, jest niezgodne z prawem - poinformowała PAP w czwartek rzeczniczka Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych Małgorzata Kałużyńska-Jasak.
Chodzi o takie ulotki wyborcze, które kierowane są do konkretnej osoby przez zamieszczenie na ulotce jej danych - imienia, nazwiska i adresu.
W przypadku takiego naruszenia prawa można wnieść skargę do komisji wyborczej i do GIODO.
Kałużyńska-Jasak wyjaśniła, że nawet jeśli ktoś zgodził się wcześniej na wykorzystanie jego danych osobowych i przekazanie ich dalej w celach marketingowych, powinien zostać poinformowany o tym, kto dysponuje danymi i w jakim celu.
"Sama zgoda nie może być iluzoryczna. Musimy wiedzieć, na co wyrażamy zgodę. Czyli jeżeli ktoś od nas pozyskuje dane, musi nas poinformować, w jakim celu będą one wykorzystywane, w jakim zakresie, co dalej się z nimi stanie, jakiej firmie będą przekazane" - powiedziała rzeczniczka GIODO.
Dodała, że jeżeli ktoś zgodził się na przekazanie swoich danych w celach marketingowych, to przecież niekoniecznie w celach politycznych. "O zmianie celu przetwarzania danych musimy zostać poinformowani" - zaznaczyła Kałużyńska-Jasak.
Kałużyńska-Jasak przypomniała też, że sporządzane przez gminy spisy wyborców nie mogą być wykorzystywane do promocji konkretnych kandydatów bez zgody osób, których dane się w nich znajdują. Oznacza to, że np. burmistrz kandydujący w wyborach, który ma dostęp do danych ze spisu wyborców, nie może go wykorzystać, by powysyłać imienne ulotki wyborcze.
W trakcie tej kampanii wyborczej do GIODO wpłynęły trzy skargi dotyczące imiennych ulotek wyborczych. (PAP)
bos/ itm/ gma/