*Zdaniem członka kolegium Instytutu Pamięci Narodowej prof. Andrzeja Paczkowskiego, trudno w tej chwili powiedzieć, kto był "Delegatem", informatorem SB, który złożył dokładny raport z wizyty delegacji "S" w Watykanie w styczniu 1981. *
W sobotę "Rzeczpospolita" w artykule pt. "Kontakt operacyjny +Delegat+" ujawniła, że SB otrzymywała informacje od ludzi, którzy mieli bezpośredni dostęp do najwyższych hierarchów polskiego Kościoła, Lecha Wałęsy oraz najważniejszych spraw opozycji w latach 80. Jednym z nich był "Delegat".
W styczniu 1981 roku w Watykanie Jan Paweł II przyjął na audiencji delegację NSZZ "Solidarność" z Lechem wałęsą na czele. Kilka dni po powrocie delegacji Ministerstwo Spraw Wewnętrznych dysponowało szczegółowym raportem.
"Nie domyślam się, kto był +Delegatem+, a nawet gdybym się tylko domyślał, to bym nie powiedział, bo takie rzeczy się mówi, kiedy się wie" - powiedział w sobotę PAP prof. Paczkowski.
"W dotychczasowej mojej praktyce nie zdarzyło się, żeby taki informator sam się ujawnił, chyba że został zmuszony dowodami. Nie podejrzewam, żeby i w tym przypadku ktoś biegł i się przedstawiał, że to on jest +Delegatem+ " - dodał prof. Paczkowski.
Zdaniem profesora, publikacja w "Rz" jest wiarygodna, ale zastrzegł, że nie "miał jej w ręku".
"Sadząc z opisu dziennika można ufać opublikowanym materiałom. Nie miałem tego w ręku, więc trudno mi się wypowiedzieć, ale wiem, że oni (dziennikarze) przedstawiali to historykom, którzy dobrze znają dokumenty SB. Nie widzę powodów, żeby przyjmować z góry, że to są jakieś sfałszowane rzeczy" - powiedział prof. Paczkowski.
W jego opinii, będą ujawniani kolejni informatorzy. "Stopniowo w ramach badań ujawniają się nowe dokumenty, fakty i ten proces będzie trwał bardzo długo, bo przecież tej dokumentacji tak wiele zostało, że możliwości badawcze są jeszcze ogromne" - podkreślił profesor. (PAP)
mskr/ par/