Były zastępca komendanta głównego policji Władysław Padło zeznał w piątek podczas procesu w sprawie policyjnej akcji w Magdalence, że wykrycie bomby, która zabiła i raniła funkcjonariuszy było "bardzo trudne jeśli nie niemożliwe".
Padło, występujący w piątek przed Sądem Okręgowym w Warszawie w charakterze świadka powiedział, że okoliczności akcji w Magdalence badały dwa powołane przez komendanta głównego zespoły.
W skład pierwszego z nich weszli m.in. b. dowódcy GROM-u gen. Sławomir Petelicki i płk Roman Polko. Nie stwierdzili oni błędów na etapie planowania i przeprowadzenia akcji; uznali, że ładunek wybuchowy, którego eksplozja zabiła dwóch i raniła 16 policjantów był niemożliwy do wykrycia w warunkach panujących podczas szturmu budynku.
Drugi zespół złożony m.in. z policyjnych ekspertów stwierdził jednak, że wystąpiły nieprawidłowości m.in. podczas planowania szturmu. Na jego raporcie w znacznej mierze opiera się akt oskarżenia.
Padło pytany przez obronę czy w policyjnym zespole były osoby odpowiadające kwalifikacjami Petelickiemu i Polce odpowiedział, że "nie sądzi by tak było". Zaznaczył jednak, że policjanci mieli wystarczającą wiedzę fachową do zbadania okoliczności sprawy.
Świadek dodał, że oba zespoły miały bardzo mało czasu na zbadanie okoliczności akcji i przedstawienie raportu - pierwszy dwa dni, drugi siedem.
W procesie, m.in. o niedopełnienie obowiązków podczas planowania i przeprowadzenia akcji, oskarżonych jest troje oficerów policji - b. naczelnik wydziału do walki z terrorem kryminalnym Komendy Stołecznej Policji Grażyna Biskupska, b. dowódca pododdziału antyterrorystów Kuba Jałoszyński i b. zastępca szefa stołecznej policji Jan P. Tylko P. nie zgodził się na publikację swego nazwiska. Oskarżonym grozi do ośmiu lat więzienia.
W marcu 2003 r. policyjni antyterroryści szturmowali kryjówkę groźnych bandytów Igora Pikusa i Roberta Cieślaka w podwarszawskiej Magdalence. Gangsterzy - odpowiedzialni również za śmierć policjanta w Parolach w 2002 r. - zaminowali teren posesji. W wyniku eksplozji zginęło dwóch policjantów, a 16 zostało rannych. Obaj bandyci zaczadzieli w płonącym, ufortyfikowanym domu. (PAP)
dnt/ pz/