Białoruska telewizja państwowa postawiła w środę tezę, że strona białoruska wykazała się wstrzemięźliwością wobec UE i nie ona była inicjatorem obecnego konfliktu dyplomatycznego. TV przypomniała też, że wyjazdy zachodnich dyplomatów kończyły się z reguły ich powrotem.
"To nie my byliśmy inicjatorem tego konfliktu, lecz to Unia Europejska rozpoczęła naciski dyplomatyczne" - oznajmił komentator, przypominając o rozszerzeniu w poniedziałek sankcji wizowych wobec Białorusi o kolejne 21 osób.
"Jeśli ktoś wykazuje wstrzemięźliwość, to strona białoruska.() Wyjazd do domu na konsultacje zaproponowano tylko dwóm dyplomatom, i to w uzasadnionych przypadkach - przedstawicielstwa UE, czyli struktury, która tworzy czarne listy Białorusinów; Polska zaś to najzacieklejszy lobbysta na rzecz sankcji w UE" - dodał komentator.
Kierownik katedry stosunków międzynarodowych w Akademii Zarządzania przy Prezydencie Republiki Białoruś Siarhiej Kizima, nawiązując do decyzji Brukseli o wycofaniu z Mińska wszystkich ambasadorów państw UE, podkreślił zaś, że odwoływanie dyplomatów z Mińska jest "zjawiskiem znajomym".
"Po raz pierwszy głośno trzasnąć drzwiami dyplomaci pozwolili sobie w 1998 r., protestując przeciwko remontowi kanalizacji. Z Mińska wyjechało 22 dyplomatów. Szybko jednak wrócili" - ironizuje komentator, odnosząc się do wyeksmitowania z podstołecznego osiedla Drozdy zagranicznych dyplomatów, którym odcięto wodę, prąd i telefony.
Komentator podkreślił, że najczęściej wyjeżdżali z Mińska polscy dyplomaci - w 2005 i 2010 r. - ale za każdym razem kończyło się to "comebackiem, czyli powrotem na uprzednie pozycje".
W 2005 r. do napięcia w stosunkach doprowadził konflikt wokół Związku Polaków na Białorusi. Białoruskie władze wydaliły wtedy pierwszego sekretarza ambasady RP w Mińsku Marka Bućkę oraz dwóch innych polskich dyplomatów. W ramach retorsji Polska odpowiedziała wydaleniem dwóch dyplomatów białoruskich i odwołaniem ambasadora Tadeusza Pawlaka "na konsultacje" do kraju. W 2010 r. polski ambasador Henryk Litwin został zaś wezwany do kraju na konsultacje w reakcji na łamanie praw mniejszości na Białorusi.
Komentator zadał pytanie, "jak będą wyglądać dyplomaci i ich MSZ-owscy patroni po powrocie". "Przecież dorosła polityka wymaga konsekwencji. A hasło +rzucaj wszystko, byle uciec od nieprzyjemnej rozmowy+ pasuje tylko do piaskownicy" - mówił.
W materiale TV wystąpił politolog Pawał Patapienka, który wyraził pogląd, że Unia Europejska nie ma możliwości naciskania na Białoruś, a stosowane wobec niej sankcje nie działają, wobec czego Unii pozostają tylko "efektowne demonstracje". "Taka demonstracja nie przyniesie rezultatów, jakich oczekiwali inicjatorzy" - ostrzegł.
Przytoczono też opinie przeciwne sankcjom "zwykłych ludzi z ulicy" oraz byłego posła Samoobrony Mateusza Piskorskiego.
W zakończeniu podkreślono, że wydawanie wiz do UE trwa, a współpraca handlowa kwitnie, gdyż UE - obok Rosji - jest największym partnerem handlowym Białorusi. Przytoczono dane polskiej ambasady, z których wynika, że polsko-białoruska wymiana handlowa osiągnęła w ubiegłym roku rekordowy poziom; wzrosła o 20 proc.
Z Mińska Małgorzata Wyrzykowska (PAP)
mw/ mmp/ mc/