*Decyzja o tym, czy "białe miasteczko" pozostanie przed kancelarią premiera należy do państwa - tymi słowami przewodnicząca OZZPiP Dorota Gardias zwróciła się do pielęgniarek, które protestują przed siedziba szefa rządu. *
"Zostajemy" - odpowiedziały siostry.
"My działamy kolektywnie nie podejmujemy działań samodzielnie. To tylko zależy od państwa, czy miasteczko zostaje, czy miasteczko zniknie" - powiedziała Gardias na konferencji prasowej zorganizowanej tam po spotkaniu związkowców ochrony zdrowia z ministrem Zbigniewem Religą.
Pielęgniarki mówią, że nie zamierzają opuszczać miasteczka namiotowego przed kancelarią premiera. Jak podkreślają, propozycje, które do tej pory przedstawił minister zdrowia, nie satysfakcjonują ich. "To mydlenia oczu" - mówiły.
Longina Kaczmarska z Zarządu Krajowego OZZPiP powiedziała, że pielęgniarki nadal będą walczyć o podwyżki w IV kwartale tego roku. Rozmowy z rządem mają być kontynuowane w czwartek o godz. 13.
Religa po środowym spotkaniu ze związkowcami powiedział, że "z czterech postulatów strony związkowej trzy zostały spełnione, a czwarty pół na pół".
Minister dodał, że nie ma mowy w tym roku o większych podwyżkach ponad utrzymanie 30 proc. z roku ubiegłego. Zaznaczył jednak, że jest możliwość spełnienia postulatu wykorzystania 40 proc. z dodatkowych środków z NFZ na wynagrodzenia.
Pierwszym postulatem było utrzymanie 30 proc. podwyżki z roku ubiegłego; drugim - by pieniądze te pochodziły z tzw. drugiego strumienia, czyli nie z ogólnej puli środków przekazywanej szpitalom na świadczenia medyczne; trzecim, aby wydatkowanie przez dyrektorów szpitali pieniędzy na podwyżki było kontrolowane przez NFZ i Państwową Inspekcję Pracy; czwartym - by była możliwość wykorzystania 40 proc. z dodatkowych środków, która NFZ przekaże szpitalom, na wynagrodzenia. (PAP)
pro/ itm/