Jak postrzegane jest ciało i płeć w polskich realizacjach sztuk Williama Szekspira ostatnich kilkunastu lat pokazują autorki otwartej we wtorek wystawy w Centrum Scenografii Polskiej Muzeum Śląskiego w Katowicach.
Ekspozycja przypomina sztuki takich twórców, jak Maja Kleczewska, Anna Augustynowicz, Monika Pęcikiewicz, Krzysztof Warlikowski, Piotr Cieplak i Jacek Zembrzuski. W przywołanych na wystawie spektaklach analizowali oni pojęcia kobiecości i męskości, dekonstruując je i odsłaniając rządzące nimi mechanizmy represji. Wystawa ma przybliżyć rolę, jaką pełni współczesny teatr w refleksji nad tożsamością człowieka jako jednostki i jako części społeczeństwa.
Jak podkreśliła jednak z kuratorek wystawy, Sylwia Ryś, powszechnie znane sztuki Szekspira, z mnogością przebieranek, zamian, nie do końca jednoznaczną płciowością bohaterów, są wymarzonym materiałem do pokazywania kulturowego rozumienia płci. "Chcieliśmy pokazać początki, skąd wziął się gender w polskim teatrze, jak funkcjonuje. (...) Współczesny teatr polski jest teatrem bardzo drapieżnym, bardzo brutalnym, bardzo nowoczesnym. Te spektakle weszły już do kanonu, do historii teatru polskiego" - powiedziała.
Eskpozycję otwiera labirynt z płacht materii, prowadzący do pierwszej, ciemnej sali. W mroku jedyne podświetlone punkty stanowią ekrany ze zdjęciami poszczególnych spektakli. W zamyśle autorek wystawy, ta sala to przestrzeń naszej podświadomości. Idąc dalej w głąb ekspozycji słyszymy niepokojący, wwiercający się w umysł pisk jakiegoś urządzenia - sygnał błędu. To z kolei przestrzeń naszych działań i świadomych wyborów, gdzie prezentowane są pełne brutalności sceny ze spektakli.
Potem widz wkracza w kolejny labirynt, symbolizujący ludzki umysł, pełen mrocznych zakamarków, nietypowych przejść, ślepych zaułków, ciasnych pomieszczeń, w których króluje stereotyp. Na czerwono oświetlone drzwi są sygnałem, że jest wyjście z tej pułapki, ale nie wiadomo, dokąd prowadzi. W tej części można w słuchawkach, na małych ekranach, obejrzeć fragmenty spektakli.
Projekty wyświetlane na dużym ekranie w ostatniej sali pojawiają się na moment, by na chwilę znów zniknąć w szumie zakłóceń. "Wszystko to ma nam przypominać o tym, że naszą tożsamość musimy wyłowić z szumu zakłóceń, stworzyć siebie na nowo, by nie musieć korzystać z awaryjnych wyjść" - wyjaśniła Sylwia Ryś.
Wystawę "Płeć w projekcie" można oglądać do 8 lutego 2013 r. (PAP)
lun/ hes/