Strażacy nie natrafili na żaden ślad wskazujący, że pod gruzami zawalonej w czwartek hali pofabrycznej we Włocławku ktoś zginął. Opuszczony od lat budynek runął w czwartek po południu.
"Na miejscu teren gruzowiska przeszukiwali strażacy z sześciu włocławskich jednostek. Już po zmroku, z pomocą dotarła ekipa ratownicza z Łodzi, dysponująca psami przeszkolonymi psami i specjalistycznym sprzętem, a w odwodzie oczekiwał podobny zespół z Warszawy" - powiedział PAP Paweł Frątczak, rzecznik Komendy Głównej Straży Pożarnej.
Zawalony obiekt pofabryczny był od lat opuszczony, ale obawiano się, że katastrofę mogli spowodować zbieracze złomu. Kilka lat temu, w takich okolicznościach runął inny budynek dawnej Celulozy grzebiąc pod gruzami mężczyznę.
Dwukrotnie wpuszczone na rumowisko psy nie natrafiły na żaden ślad obecności ludzi, rezultatu nie przyniosło także użycie geofonu. Przed północą w czwartek zdecydowano o zakończeniu akcji poszukiwawczej. (PAP)
olz/ saw/