Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Podkarpaccy lekarze zaostrzyli strajk

0
Podziel się:

Strajkujący od środy w siedmiu szpitalach
Podkarpacia lekarze zaostrzyli w poniedziałek rano akcję - zaczęli
pracę w systemie ostrego dyżuru. Oznacza to, że pracują jedynie
lekarze dyżurni, a do szpitala przyjmowani będą tylko pacjenci z
zagrożeniem życia. Nie pracuje też większość przychodni
specjalistycznych.

Strajkujący od środy w siedmiu szpitalach Podkarpacia lekarze zaostrzyli w poniedziałek rano akcję - zaczęli pracę w systemie ostrego dyżuru. Oznacza to, że pracują jedynie lekarze dyżurni, a do szpitala przyjmowani będą tylko pacjenci z zagrożeniem życia. Nie pracuje też większość przychodni specjalistycznych.

Choć od poniedziałku w szpitalach objętych strajkiem pracują tylko lekarze dyżurni, to pozostali też przyszli, jednak nie podejmują pracy, a na listach obecności w miejscu podpisu wpisują słowo "strajk". Najprawdopodobniej od środy jednak już nie będą przychodzić - powiedział w poniedziałek PAP przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL) na Podkarpaciu, głównego organizatora akcji, Zdzisław Szramik.

Jest to kolejny etap strajku lekarzy domagających się 30 procentowych podwyżek wynagrodzeń. Przez dwa pierwsze dni strajk dotyczył spraw administracyjnych - lekarze przestali wypełniać druki statystyczne, niezbędne do rozliczenia się z NFZ, i nie był dokuczliwy dla pacjentów. Utrudnienia dla pacjentów rozpoczęły się w piątek, gdy lekarze przestali wypisywać zaświadczenia i zwolnienia na drukach ZUS-owskich.

Praca w systemie ostrego dyżuru nie jest jednak ostateczną formą strajku. Szramik zaznaczył, że lekarze mogą jeszcze bardziej zaostrzyć akcję.

"Jeżeli przez dwa tygodnie nic się nie zmieni, to złożymy wymówienia z pracy. Ewentualnie możemy też zamknąć szpitale, bo są dwa inne, które nie strajkują, nie wypisywać kart zgonu, recept z kodami paskowymi, ale nie chcielibyśmy raczej tego robić. Wszystko jest jeszcze do uzgodnienia"- powiedział Szramik i dodał, że może jakieś rozwiązania pojawią się na poniedziałkowym spotkaniu z ministrem zdrowia Zbigniewem Religą i szefem NFZ Jerzym Millerem. "Nie spodziewam się jednak przełomu, bo ani ten ani żaden inny rząd nie miał nam nic do zaoferowania poza przypominaniem przysięgi Hipokratesa" - mówił Szramik.

Strajk objął trzy rzeszowskie szpitale: Wojewódzki Szpital nr 2, Wojewódzki Szpital Specjalistyczny, Specjalistyczny Zespół Gruźlicy i Chorób Płuc, oraz ZOZ-y w Tarnobrzegu, Mielcu, Lesku i Krośnie. Zdaniem przewodniczącego OZZL, wkrótce do akcji dołączą najprawdopodobniej kolejne placówki. Muszą w nich zostać wypełnione wszystkie formalności wynikające z ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych.

Ponadto strajkujący lekarze mają także składać na ręce przewodniczących związków zawodowych w poszczególnych placówkach wypowiedzenia z pracy. Gdy zbierze się ich ponad 70 proc. z obsady placówki, wówczas zostaną one przekazane właściwemu dyrektorowi.

Szramik podkreśla, że żądanie 30 procentowej podwyżki jest celem "na tę chwilę", zaś celem nadrzędnym akcji jest zmiana systemu finansowania służby zdrowia. Chodzi o to, by personel medyczny każdego szczebla zarabiał według rzeczywistej wartości jego pracy, placówki medyczne nie miały długów, a pacjenci mieli dostęp do pomocy medycznej bez zbędnej zwłoki.

W związku ze strajkiem lekarzy, na poniedziałek w Urzędzie Marszałkowskim w Rzeszowie zaplanowano spotkanie, na które został zaproszony m.in. minister zdrowia Zbigniew Religa, prezes NFZ Jerzy Miller, dyrektor rzeszowskiego NFZ Piotr Latawiec, przewodniczący OZZL Zdzisław Szramik, dyrektorzy szpitali. Spotkanie będzie poświęcone trudnej sytuacji w służbie zdrowia i poszukiwaniu rozwiązań.

Rozpoczęty strajk jest kolejnym etapem akcji podkarpackich lekarzy. 20 lutego oraz 13 i 14 marca w kilkunastu placówkach medycznych regionu przeprowadzili oni protest. Placówki te pracowały jak w dni świąteczne; odwołane zostały zaplanowane zabiegi i operacje, a przeprowadzane miały być jedynie te ratujące życie; około tysiąca lekarzy skorzystało z urlopów "na żądanie", a w szpitalach byli tylko lekarze dyżurujący oraz kontraktowi. Do akcji dołączyły też przychodnie publiczne i pracownie diagnostyczne. (PAP)

api/ dsr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)