(dochodzi szersza wypowiedź J.Popeckiego)
11.12.Łódź (PAP) - Według Jacka Popeckiego, ojcem dziecka Anety Krawczyk jest b. radny Samoobrony powiatu tomaszowskiego Marek Celner. Popecki podał jego nazwisko dziennikarzom, po złożeniu w poniedziałek rano zeznań w łódzkiej prokuraturze rejonowej.
Celner, obecnie miejski radny PO w Tomaszowie Mazowieckim, powiedział PAP, że jest "w szoku" po wypowiedzi Popeckiego, przypisującej mu ojcostwo najmłodszej córki A.Krawczyk.
Celner ocenił, że wypowiedź Popeckiego to zwykłe pomówienie i złoży w tej sprawie pozew do sądu. Celner przyznał, że poznał Krawczyk, kiedy była w czwartym miesiącu ciąży. "Jak taki łobuz mógł tak powiedzieć. Jestem w szoku. Nie wiem, co mam w tej chwili odpowiadać" - dodał.
Popecki - asystent posła Samoobrony Stanisława Łyżwińskiego i radny sejmiku województwa łódzkiego - poinformował też, że pod koniec listopada Aneta Krawczyk przysłała mu sms-a, w którym napisała, że jest zdesperowana, nie wie, co dalej robić". Krawczyk w listopadowej rozmowie z Popeckim, według jego relacji, miała pytać "o stołki w ministerstwie".
Popecki twierdzi, że wcześniej nie mówił o tym, kto jest ojcem dziecka Anety Krawczyk, bo przyrzekł jej, że zachowa to nazwisko w tajemnicy. Miała go o to prosić sama zainteresowana. "Kiedy pani Aneta była w ciąży, oświadczyła mi, kto jest ojcem dziecka i prosiła mnie, aby zachować to w tajemnicy i aby o tym nikomu nie mówić" - powiedział Popecki.
Dopiero - dodał - gdy Krawczyk oświadczyła, że ojcem jej dziecka jest Stanisław Łyżwiński i kiedy na 100 proc. okazało się, że tak nie jest, postanowił zrezygnować z zachowania tajemnicy. "Pani Krawczyk składa fałszywe zeznania i pomawia polityków z najwyższego szczebla" - uważa Popecki.
Asystent Łyżwińskiego powiedział, że "ubliża mu" twierdzenie Anety Krawczyk, że gdy była w ciąży, Popecki - z zawodu technik weterynarii - miał jej "aplikować różne środki farmakologiczne", w tym oksytocynę przeznaczoną dla zwierząt, by wywołać skurcze porodowe.
Według Popeckiego, "pani Krawczyk została wkręcona w jakiś bardzo poważny spisek o skali krajowej, ktoś jej w tej chwili płaci, ktoś jej finansuje to wszystko".
Dodał, że Krawczyk przysłała mu sms-a, że "jest zdeterminowana, nie ma środków na życie, a dziś okazuje się, że stać ją na mecenasa". Popecki pokazał dziennikarzom tego sms-a. Asystent Łyżwińskiego wyjaśnił, że jest to sms z 20 listopada 2006 roku o treści: "Drogi kolego, mógłbyś chociaż zadzwonić, podnieść mnie na duchu. Mam nadzieję, że nie zostawicie mnie bez pomocy, jestem zdesperowana, nie wiem co dalej robić, ściskam".
Popecki powiedział, że po tym sms-ie zadzwonił do Krawczyk. "Poprosiłem koleżankę, aby chwilę przeczekała, bo może się kiedyś zdarzyć, że będziemy mogli jej pomóc" - dodał. Krawczyk miała - według niego - na to odpowiedzieć: "a co nie macie stołków w ministerstwie?". Popecki, jak powiedział, "zaniemówił, bo nie ma takich możliwości, aby takie aspiracje pani Krawczyk zaspokajać i zaczęło się".(PAP)
hgt/ jaw/ mok/ woj/