Wszystkie procedury medyczne zostały wypełnione, a w pracy personelu medycznego nie stwierdzono uchybień - takie są wnioski z wewnętrznego postępowania wyjaśniającego, wszczętego w krakowskim Szpitalu im. Żeromskiego po porwaniu z placówki noworodka.
O wynikach postępowania poinformował we wtorek PAP rzecznik placówki Leszek Gora.
W Szpitalu im. Żeromskiego wciąż trwa rozpoczęta w poniedziałek kontrola prowadzona przez Biuro ds. Ochrony Zdrowia Urzędu Miasta Krakowa (szpital ten jest placówką miejską - PAP). Jej wyniki mają być znane za około dwa tygodnie.
Dwudniowego chłopca porwała w nocy z piątku na sobotę 21-letnia Ewelina G., która - według ustaleń policji - w sierpniu poroniła i odtąd udawała, że jest w ciąży. Kobieta podając się za pielęgniarkę powiedziała matce dziecka, że zabiera je na badania. W poszukiwaniach noworodka uczestniczyło około 100 policjantów, użyto też psów tropiących. Chłopca odnaleziono kilka godzin później.
Matka i dziecko opuścili już szpital.
Jak powiedział PAP Gora, w ramach wewnętrznego postępowania, wszczętego na polecenie dyrektora placówki, wyjaśnienia składał dyżurujący w nocy z piątku na sobotę personel oraz ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego, analizowana była także dokumentacja medyczna.
"Wszystkie procedury medyczne zostały wypełnione. W pracy personelu medycznego nie stwierdzono uchybień" - podkreślił Gora.
Dodał że kobieta, która porwała noworodka, wcześniej siedziała na ławce w korytarzu przed izbą przyjęć. "Twierdziła, że czeka na kogoś, kto ma przyjechać do porodu. Ok. godz. 3.30 wtargnęła na oddział położniczy i weszła do pierwszej sali za drzwiami na oddział, skąd zabrała dziecko. Tego momentu nikt nie widział" - powiedział PAP Gora.
Rzecznik szpitala mówił, że tego dnia na oddziale było siedem położnic, a w nocy przeprowadzono trzy cesarskie cięcia.
Postępowanie w sprawie porwania noworodka prowadzi Prokuratura Rejonowa dla Krakowa - Nowa Huta. Według prokuratury, badania wykazały, że kobieta w czasie porwania była pod wpływem marihuany.
Ewelina G. usłyszała zarzut uprowadzenia noworodka i narażenia go na utratę życia lub ciężki uszczerbek na zdrowiu. Grozi jej do trzech lat więzienia. Prokuratura zastosowała wobec kobiety policyjny dozór; nie może ona też zbliżać się do oddziałów położniczo-noworodkowych.(PAP)
wos/ pz/ gma/