Kardiochirurg, dr Mirosław G. zabiegał o wysokie zarobki podległych sobie pracowników, w tym asystentów - zeznała inspektor działu kadr szpitala MSWiA w Warszawie. W poniedziałek odbyła się kolejna rozprawa w procesie b. ordynatora oddziału kardiochirurgii tej placówki.
"Zawsze chciał (dr G.), żeby dany lekarz zarabiał najwięcej" - zeznawała świadek. Dodała, że biorąc pod uwagę premie asystenci na oddziale kardiochirurgii mieli wyższe zarobki niż na pozostałych oddziałach.
W toczącym się przed warszawskim sądem rejonowym procesie 48- letni dr G., który obecnie pracuje w prywatnej klinice, jest oskarżony o 41 przestępstw korupcyjnych, naruszenie praw pracowniczych personelu warszawskiego szpitala MSWiA i zmuszanie pracownicy szpitala do "innej czynności seksualnej". Grozi mu do 10 lat więzienia.
W poniedziałek sąd przesłuchiwał kolejnych świadków. Oprócz pracowników szpitala byli to także członkowie rodzin pacjentów, którzy zgłosili się do CBA po zatrzymaniu G. w lutym 2007 roku. To wtedy padły słowa ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, na wspólnej konferencji z szefem CBA Mariuszem Kamińskim: "już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie".
Oskarżenia wobec lekarza podtrzymała inna z zeznających - kobieta, której matka zmarła w szpitalu MSWiA w 2005 roku. Powiedziała ona przed sądem, że matka wręczyła lekarzowi kopertę, w której było 600 dolarów oraz dała złoty sygnet. Jak wyjaśniła, dwa dni po wręczeniu łapówki miał zostać wyznaczony termin operacji jej matki, mimo że wcześniej "o żadnym terminie nie było mowy". Wręczona kwota miała być "pierwszą ratą", jednak - jak mówiła - do wręczenia kolejnych nie doszło, bo matka zmarła.
Sygnet, który został zabezpieczony w czasie śledztwa świadek rozpoznała na okazanych zdjęciach.
Faktu wręczenia łapówki nie potrafił potwierdzić natomiast policjant z Bydgoszczy, którego ojciec zmarł w szpitalu MSWiA w 2005 r. Potwierdził jedynie, że przekazał ojcu 1600 zł dzień przed zawiezieniem go na oddział, jednak jak dodał, nie jest pewien czy chodziło o "kopertę" dla dr G.
Sędzia Igor Tuleya zapytał, kiedy świadek nabrał w sprawie podejrzeń. "Był szum medialny i wtedy połączyłem fakty" - odpowiedział policjant.
Świadek powiedział również, że trzy tygodnie temu był przesłuchiwany w delegaturze CBA w Poznaniu w związku z tą sprawą. Wzbudziło to wątpliwości oskarżonego i jego obrońcy. "Jest to dla mnie zaskoczenie, bo śledztwo w mojej sprawie zostało zamknięte w sierpniu ubiegłego roku" - oświadczył dr G.
Prokurator Agnieszka Tyszkiewicz odpowiedziała, że ciągle toczy się postępowanie odnośnie innych wątków korupcyjnych ujawnionych w związku ze sprawą, które na razie nie jest prowadzone przeciwko konkretnym osobom. Złożyła jednocześnie wniosek o udzielenie przez CBA informacji na temat poznańskiego przesłuchania świadka przed trzema tygodniami.
Zeznania przed sądem złożyła też m.in. była psycholog na oddziale kardiochirurgii. Powiedziała, że w pracy była poddawana mobbingowi przez pielęgniarkę oddziałową, ze strony G. nie doświadczyła natomiast negatywnych zachowań.
"Skoro jest pani świadkiem powołanym przez prokuratora, to co złego może pani o mnie powiedzieć" - pytał ją kardiochirurg. "Jestem świadkiem i chcę powiedzieć jedynie prawdę" - odpowiedziała psycholog.
Proces ma być kontynuowany 23 marca.
Postępowanie w części dotyczącej zarzutu zabójstwa jest prawomocnie zakończone stwierdzeniem, że dr G. nie zabijał, a starał się ratować swych pacjentów - także tych, którzy zmarli. Lekarz wygrał też prawomocnie cywilny proces z Ziobrą o jego wypowiedź - były minister ma go przeprosić. (PAP)
mja/ pz/ mow/