Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Prasa USA: Wybory do PE pokazały słabość lewicy i solidarności europejskiej

0
Podziel się:

Amerykańscy komentatorzy zwracają uwagę na
porażkę lewicowych partii w wyborach do Parlamentu Europejskiego i
wyrażają opinię, że jest to sygnałem wzrostu tendencji
odśrodkowych w Unii Europejskiej.

Amerykańscy komentatorzy zwracają uwagę na porażkę lewicowych partii w wyborach do Parlamentu Europejskiego i wyrażają opinię, że jest to sygnałem wzrostu tendencji odśrodkowych w Unii Europejskiej.

We wtorkowym "Washington Post" Anne Applebaum podkreśla, że mimo światowego kryzysu gospodarczego, uznawanego przez niektórych za objaw słabości kapitalizmu, wybory do PE nie wskazują na jakikolwiek renesans marksizmu - partie lewicowe niemal wszędzie poniosły porażkę.

W Europie - pisze publicystka waszyngtońskiego dziennika - "nie ma żadnych żądań marksistowskiej rewolucji, wezwań do nacjonalizacji przemysłu, a nawet europejskiej kampanii na rzecz tego, co administracja Obamy nazywa +bodźcem+" (chodzi o pobudzenie gospodarki, czyli politykę znacznych wydatków rządowych).

Przypominając, że "w czterech spośród sześciu największych krajów UE: Francji, Niemczech, Włoszech i Polsce partie centroprawicowe zdobyły nieoczekiwanie entuzjastyczne poparcie, a w Hiszpanii i Wielkiej Brytanii stronnictwa lewicowe poniosły druzgocącą klęskę", autorka wyraża opinię, że "w wyborach do Europarlamentu zwyciężył kapitalizm".

"Jak to możliwe, że europejska prawica osiągnęła tak dobry wynik - o wiele lepszy niż jej amerykańska odpowiedniczka - w czasie tego, co szeroko określa się jako kryzys światowego kapitalizmu? Przynajmniej częściowo dlatego, że europejscy przywódcy mają większą odwagę swych ekonomicznych przekonań" - pisze Anne Applebaum.

W "Wall Street Journal" Mark Leonard zwraca uwagę na sukces partii i polityków eurosceptycznych, albo wręcz antyeuropejskich. Podkreśla doskonałe wyniki antyimigranckich i ksenofobicznych stronnictw w Holandii, Austrii i Wielkiej Brytanii oraz zaskakująco wysokie poparcie dla populistów na Węgrzech, Słowacji, w Danii i Finlandii.

Zdaniem autora, dyrektora wykonawczego Europejskiej Rady Stosunków Międzynarodowych (ECFR - European Council on Foreign Relations), jest to kolejny przejaw "populistycznej reakcji" na Unię Europejską będącą "projektem technokratycznym", czyli na odgórną integrację Europy postrzeganą przez masy - które popierają zarówno lewicowe, jak i prawicowe partie populistyczne - jako wymysł elit zagrażający ich interesom.

Także Steven Erlanger w "New York Timesie" widzi w wynikach wyborów do Europarlamentu przede wszystkim kryzys solidarności paneuropejskiej i triumf eurosceptycznego populizmu.

"Kryzys stanowi największe wyzwanie dla UE, ale nawet najbardziej przekonani zwolennicy integracji Europy uważają, że Unia nie zdaje tego egzaminu. Europejscy przywódcy, skupieni na krajowej polityce, nie zgadzają się ze sobą w kwestii, co robić, by walczyć z recesją. Kłócą się o to, jak stymulować gospodarkę. I chronią miejsca pracy w swoich krajach, kosztem tych w innych krajach członkowskich" - pisze Erlanger.

Wybory potwierdziły - jego zdaniem - tę odśrodkową tendencję.

"Głosowało tylko 43 procent Europejczyków - rekordowo niska frekwencja mimo obowiązkowego głosowania w niektórych krajach. Partie ultraprawicowe, przeciwne UE i imigrantom z biednych krajów członkowskich, zanotowały zyski. Ci, którzy głosowali, interesowali się głównie krajowymi problemami" - czytamy w artykule.

Tomasz Zalewski (PAP)

tzal/ az/ mc/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)