23.2.Warszawa (PAP) - Zdaniem zastępcy prokuratora generalnego Janusza Kaczmarka, to że prokuratura sprawdza, czy przeciw braciom Merkelom prowadzone są śledztwa, jest sytuacją "standardową i rutynową".
"W tej sytuacji realizowane były standardowe, rutynowe działania ministra sprawiedliwości i nie należy w nich upatrywać ewentualnego nadużycia bądź je insynuować" - powiedział w czwartek w Sejmie Kaczmarek. O sprawę braci Jacka i Witolda Merkelów zapytał go poseł SLD Ryszard Kalisz.
Bracia Merkelowie to byli działacze Kongresu Liberalno- Demokratycznego. Wytoczyli proces cywilny posłowi PiS Jackowi Kurskiemu, który oskarżył ich podczas kampanii wyborczej o "gigantyczne afery prywatyzacyjne". Proces z powództwa Jacka Merkela miał się zacząć przed Sądem Okręgowym w Gdańsku w ub. środę, a z powództwa Witolda Merkela - w piątek. Żaden nie ruszył z powodów formalnych.
"Gazeta Wyborcza" napisała w ub. tygodniu, że prokuratury w całym kraju sprawdzają, czy przeciw Merkelom toczą się śledztwa. "Czy Ministerstwo Sprawiedliwości po cichu wspiera Jacka Kurskiego w procesie, który mu wytoczyli bracia Merkelowie?" - pyta "GW".
"Dzieją się rzeczy niepokojące" - ocenił Kalisz. "Na jakiej podstawie i w jakim trybie pan prokurator krajowy polecił zbieranie informacji o toczących się postępowaniach przeciwko braciom Witoldowi i Jackowi Merkelom" - pytał Kaczmarka.
Uzyskane w ten sposób "szczególne" informacje mogą - zdaniem Kalisza - zostać później wykorzystane w procesie cywilnym przeciwko braciom.
Jak wyjaśnił Kaczmarek, "pozyskiwanie informacji dotyczących ewentualnych postępowań przygotowawczych prowadzonych przeciwko określonym osobom wynika niekiedy z potrzeby dokonywania stosownych ustaleń, czy to w ministerstwie sprawiedliwości, czy też w zakresie członków rządu".
Tą samą drogą - argumentował - minister sprawiedliwości zbiera informacje o toczących się przeciwko posłom lub senatorom postępowaniach karnych.
Zastępca prokuratora krajowego dodał, że gdyby po artykule "GW" poseł PiS Jacek Kurski zwrócił się do ministra sprawiedliwości o informacje w tej sprawie, istniałby ustawowy obowiązek udzielenia mu "stosownej informacji".
Kalisza interesowało także to, czy minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro polecił Januszowi Kaczmarkowi wszczęcie postępowania w sprawie piątkowej wypowiedzi prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego oraz grudniowej wypowiedzi szefa MSWiA Ludwika Dorna.
W piątek w sejmowym wystąpieniu Kaczyński powiedział: "Pamiętam, co zrobił Trybunał Konstytucyjny pod przywództwem pewnego bardzo znanego prawnika, dziś niesłychanie aktywnego, kiedy przyszło ocenić instrukcję 0015. Doskonale to pamiętam. I część z państwa też to pamięta. Pamiętam tamto tchórzostwo, tamten obrzydliwy oportunizm". Prezes TK prof. Marek Safjan oświadczył, że Trybunał musiał w 1993 r. umorzyć sprawę instrukcji UOP nr 0015, bo instrukcja ta została wcześniej uchylona.
Z kolei minister SWiA Ludwik Dorn pod koniec ub. roku zagroził, że lekarze, którzy nie będą przyjmować pacjentów po Nowym Roku, złamią prawo i zostaną "wzięci w kamasze". Zdaniem rzecznika praw obywatelskich, prof. Andrzeja Zolla, ewentualne powołanie lekarzy do wojska "nie byłoby możliwe bez złamania prawa".
Kaczmarek powiedział, że "do dnia dzisiejszego" nie otrzymał polecenia rozpoczęcia postępowania w żadnej z obu tych spraw. (PAP)
km/ lop/ itm/