Prokremlowski ruch młodzieżowy Młoda Rosja zaproponował zredukowanie środków z budżetu państwa na leczenie ciężko chorych i przeznaczenie zaoszczędzonych w ten sposób pieniędzy na podnoszenie poziomu świadczeń medycznych dla ogółu obywateli.
"Jest 10 osób, którym można pomóc. Ludzie ci leżą i czekają na szybką pomoc. I jest jeden człowiek chory na raka. My wydajemy pieniądze na przedłużanie mu życia, krzywdząc tych, których można szybko postawić na nogi" - oświadczył lider Młodej Rosji, były deputowany do Dumy Państwowej (niższej izby parlamentu) z ramienia partii Jedna Rosja Maksim Miszczenko, którego cytuje dziennik "Izwiestija".
Według Miszczenki "paradoks sytuacji polega na tym, że humanitaryzm jest pozorny". "Nie możemy, rzecz jasna, przechodzić obok umierającego człowieka z chorobą nowotworową. Jednak my i tak go stracimy. On umrze, a my nie pomożemy 10 zdrowym" - oznajmił przywódca prokremlowskiej młodzieżówki.
Jego zdaniem wielkość finansowanych przez państwo świadczeń medycznych należy uzależniać od choroby i jej zaawansowania: w pierwszej kolejności środki należy przeznaczyć na "medycynę dostępną dla wszystkich", tj. profilaktykę, przychodnie lekarskie, ambulatoria i położnictwo.
"A dla najdroższych i najciężej chorych powinien być mechanizm zbiórki pieniędzy, sponsoring i dobroczynność. Żadna gospodarka w pojedynkę tego nie udźwignie" - wskazał.
W opinii Miszczenki państwo powinno także częściowo odstąpić od finansowania leczenia chorób, będących skutkiem "długotrwałego, lekceważącego stosunku obywateli do własnego zdrowia". Szef Młodej Rosji dodał, że osoby pijące alkohol i palące tytoń powinny płacić wyższe składki ubezpieczenia zdrowotnego.
Wypowiedź Miszczenki wywołała w Rosji powszechne oburzenie. W konsekwencji polityk w niedzielę wydał oświadczenie, w którym zaprzeczył, jakoby nawoływał do oszczędzania na chorych na raka. Miszczenko oznajmił, że został źle zrozumiany i że jego słowa wyrwano z kontekstu.
W odpowiedzi redakcja "Izwiestii" poinformowała, że lider Młodej Rosji nie tylko nie zażądał sprostowania, ale nawet przeprosił.
Z Moskwy Jerzy Malczyk (PAP)
mal/ ap/