Sejmowa komisja Przyjazne Państwo chce, by b.prezydentom dożywotnio przysługiwało uposażenie w wysokości 75 proc. wynagrodzenia zasadniczego urzędującej głowy państwa. Obecnie, zgodnie z ustawą o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe, byli prezydenci otrzymują miesięcznie połowę takiego wynagrodzenia.
Zgodnie ze stroną internetową prezydenta Lecha Kaczyńskiego, otrzymuje on wynagrodzenie zasadnicze w wysokości 12 365,22 zł brutto oraz dodatek funkcyjny w wysokości 5 299,38 zł i dodatek za wysługę lat, w sumie 20 137,64zł brutto.
Szef komisji Janusz Palikot (PO) wnioskował początkowo, aby b. prezydenci otrzymywali taką samą pensję jak urzędujący prezydent. Obniżenie tej kwoty zaproponował w środę Marek Wikiński (Lewica). Argumentował, że niemoralnym byłoby, aby b. prezydenci, nie wykonujący po zakończeniu kadencji obowiązków głowy państwa, zarabiali tyle, co urzędujący prezydent. Posłowie komisji, w tym Palikot, przychylili się do wniosku Wikińskiego.
"Zadbajmy o naszych byłych prezydentów. Mamy trzech b. prezydentów, którym się należą te świadczenia. Na litość boską, powinniśmy się szanować. I tak wynagrodzenie podstawowe, jakie otrzymuje urzędujący prezydent, jest skandalicznie niskie, jest jednym z najniższych wynagrodzeń w UE" - przekonywał Palikot w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie.
Jako przykład "zarobkowania" b. prezydentów przywołał udział Lecha Wałęsy w zjeździe partii Libertas. "Symbol Polski, polska Coca-Cola, dla eurosceptyka pozostającego w relacjach z ruchami neofaszystowskimi w Polsce, jak Liga Polskich Rodzin, udzielał wywiadów dla pieniędzy, bo nie ma z czego żyć" - mówił Palikot.
"A jeśli ktoś nie jest dobrym mówcą, jak się kogoś nie będzie zapraszało, to z tego powodu ma być dziadem? Są granice populizmu, tą granicą są m.in. wynagrodzenie, status i uposażenie byłych prezydentów. Mieliśmy ich trzech, będziemy mieli czwartego, od tego nie zbiedniejemy" - mówił szef komisji Przyjazne Państwo.
Na uwagę, że ta zmiana w prawie objęłaby też generała Wojciecha Jaruzelskiego, Palikot odparł: "Nie był moim faworytem, nie cieszę się z tego, że był prezydentem, ale był prezydentem i koniec, kropka. Lech Kaczyński też będzie byłym prezydentem i też będzie mu się należało godziwe wynagrodzenie".
"Zgłosiłem poprawkę, bo uważałem wersję przewodniczącego Palikota (100 proc. wynagrodzenia - PAP) za głęboko niemoralną. Nie może być tak, że osoba, która nie pełni żadnych obowiązków,, nie wykonuje żadnej pracy, otrzymuje takie samo wynagrodzenie, jak prezydent aktualnie reprezentujący Polskę. Moja propozycja nie jest krzywdząca, czy demoralizująca dla obecnego, czy przyszłego prezydenta. Teoretycznie można sobie przecież wyobrazić prezydenta lenia, który zostaje wybrany, a po tygodniu składa mandat, bo będzie miał dożywotnio takie samo wynagrodzenie, jakie miałby wypełniając obowiązki głowy państwa" - tłumaczył PAP Wikiński.
Komisja Przyjazne Państwo powołała podkomisję, która przyjrzy się teraz zarobkom byłych premierów, marszałków Sejmu i Senatu, a także b.parlamentarzystów.
"Teraz byli parlamentarzyści nie mają żadnego przywileju, są w systemie powszechnym. W większości państw członkowskich Unii Europejskiej istnieje dodatkowy system emerytalny stworzony dla byłych deputowanych. Przyjrzymy się teraz tym systemom" - zapowiada Wikiński.
Palikot na posiedzeniu komisji powątpiewał, czy ewentualne zmiany dotyczące b.premierów, marszałków i parlamentarzystów uda się przeprowadzić jeszcze w tej kadencji Sejmu, ze względu na rok wyborczy. (PAP)
laz/ la/ woj/