Z Kuby wyjechało w 2011 r., głównie "za chlebem", ok. 40 000 osób. Po raz pierwszy emigracja zarobkowa stała się tam przedmiotem publicznej dyskusji; jej uczestnicy domagają się zmian w prawie, aby emigranci nie byli traktowani automatycznie jak uchodźcy.
"Kuba musi stawiać na prawo jednostki do podróżowania i do powrotu, tak aby wyjazd nie oznaczał definitywnego opuszczenia kraju, lecz wykorzystanie potencjału zawodowego młodych ludzi, jak to robią w innych krajach, m.in. w Wietnamie i Chinach" - czytamy w artykule, który ukazał się w tych dniach w hawańskim piśmie "Invasor".
Autor, dyrektor Ośrodka Studiów Demograficznych Uniwersytetu Hawańskiego Antonio Aja, formułuje w ten sposób społeczne oczekiwania, jakie wywołała zeszłoroczna obietnica prezydenta Raula Castro dotycząca uproszczenia formalności wyjazdowych dla Kubańczyków, którzy jakiś czas chcą pracować i zarabiać za granicą.
Autor artykułu przyznaje, że przypadek Kuby jest szczególny, ponieważ "głównym kierunkiem emigracji są Stany Zjednoczone, które są zarazem głównym antagonistą politycznym i gospodarczym Kuby".
Amerykańskie prawo pozawala Kubańczykom, którzy wylądowali na terenie USA, ubiegać się po roku o pozwolenie na stały pobyt.
W ciągu ostatniego dziesięciolecia opuszczało Kubę średnio 35 000 osób rocznie.
W znacznej mierze wskutek obowiązującego na wyspie ustawodawstwa dziesiątki tysięcy Kubańczyków wykształconych w kraju, gdzie nauka jest bezpłatna, wyjeżdżają za granicę, a restrykcyjne prawo nie sprzyja powrotom do ojczyzny.
"Kosztuje to nas miliony dolarów" - napisał na swym blogu wykładowca akademicki Esteban Morales.
"Odrzućmy przestarzałe kryteria" - apeluje Morales o takie zmiany w prawie, aby nie czyniło ono tak łatwo emigrantów zarobkowych uchodźcami.
Jako "idealną sytuację" uczestnicy debaty wokół emigracji proponują takie zmiany w ustawodawstwie, aby Kubańczyk mógł wyjechać z rodziną za granicę, nie tracąc swych praw w ojczyźnie, poprawić swą sytuację materialną i wrócić do kraju.
Obecnie aby wyjechać za granicę Kubańczyk musi uzyskać tzw. białą kartę, czyli pozwolenie na wyjazd, i zaproszenie z zagranicy, a opłaty przy załatwianiu tych formalności są wysokie.
Raul Castro, który wypowiadał się na ten temat w sierpniu 2011 roku, oświadczył, że "obecnie emigracja z Kuby ma głównie charakter ekonomiczny", a niektóre regulujące ją normy prawne są "utrzymywane niepotrzebnie". Obiecał, że nastąpią w tej dziedzinie zmiany, ale będą one stopniowe i "bez improwizacji".
Prognozy demograficzne Uniwersytetu Hawańskiego mówią, że w 2025 r. ludność Kuby, która liczy 11,2 miliona mieszkańców, zmniejszy się o 203 000. (PAP)
ik/ mc/
12140531