Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Pytanie do SN o interpretację pojęcia funkcji publicznej

0
Podziel się:

Ciągle nie wiadomo, czy dojdzie do procesu trzech mężczyzn oskarżonych o
korupcję w handlu węglem. Nie jest bowiem jasne, czy byli wiceprezesi spółek węglowych pełnili
funkcje publiczne i w konsekwencji - czy mogą odpowiadać za łapówkarstwo w latach 90.

Ciągle nie wiadomo, czy dojdzie do procesu trzech mężczyzn oskarżonych o korupcję w handlu węglem. Nie jest bowiem jasne, czy byli wiceprezesi spółek węglowych pełnili funkcje publiczne i w konsekwencji - czy mogą odpowiadać za łapówkarstwo w latach 90.

Całej trójce przedstawiono zarzuty w tym samym śledztwie, w którym miała je usłyszeć Barbara Blida. Akt oskarżenia w tej sprawie został sformułowany przed trzema laty.

Sąd Okręgowy w Gliwicach, który w czwartek rozpatrywał prokuratorskie zażalenie na umorzenie tej sprawy, zdecydował, że w związku z wątpliwościami dotyczącymi interpretacji pojęcia funkcji publicznej zwróci się o wykładnię do Sądu Najwyższego.

W lutym tego roku Sąd Rejonowy w Rudzie Śląskiej umorzył postępowanie, uznając, że w okresie, którego dotyczyły zarzuty, oskarżeni nie pełnili funkcji publicznych, istniała wówczas bowiem luka prawna. Konsekwencją jest niemożliwość przypisania im korupcji.

Z taką interpretacją nie zgadza się prokuratura, która wniosła o uchylenie postanowienia sądu. Według oskarżenia, zarówno doktryna prawa, jak i wcześniejsze orzecznictwo w tym zakresie wskazują, że członkowie zarządów jednoosobowych spółek Skarbu Państwa (takie funkcje pełnili dwaj z trzech oskarżonych) są osobami pełniącymi funkcje publiczne.

Prokurator stoi na stanowisku, że skoro oskarżeni dysponowali środkami Skarbu Państwa, pełnili funkcje publiczne. Zdaniem obrony, sam fakt dysponowania środkami publicznymi jednak nie wystarczy. Jak argumentował jeden z adwokatów, Maciej Bednarkiewicz, środki publiczne to nie to samo co mienie Skarbu Państwa, ponieważ są one przeznaczone na konkretny cel i nie można ich poddawać ryzyku gospodarczemu.

W związku z wątpliwościami, gliwicki sąd zwróci się do SN o rozstrzygnięcie, czy pojęcie pełnienia funkcji publicznej (z art. 228 kk) w brzmieniu przed nowelą z 2003 r. ustalane być może jedynie w oparciu o kryterium środków publicznych, oddanych w dyspozycję danej jednostki organizacyjnej.

Sąd chce też rozstrzygnięcia, czy przez jednostkę organizacyjną dysponującą środkami publicznymi należy rozumieć wyłącznie jednostki sektora finansów publicznych, czy także podmioty gospodarcze powstałe w oparciu o majątek Skarbu Państwa.

Obrońca Jerzego H., Leszek Cholewa, spodziewał się, że ostateczne rozstrzygnięcie tej sprawy zapadnie już w czwartek. W jego opinii, wątpliwości interpretacyjne pojęcia funkcji publicznej dotyczą jedynie stanu prawnego po roku 2003, tymczasem oskarżonym przedstawiono zarzuty wcześniej, w latach 90.

"Naszym zdaniem prawo obowiązujące pod koniec lat 90. było jasne. Czyn, który został zarzucony oskarżonym, przestępstwem wówczas nie był, oczywiście abstrahując, czy rzeczywiście przez te osoby został popełniony, czy też nie" - powiedział mec. Cholewa po posiedzeniu.

Akt oskarżenia w tej sprawie katowicka prokuratura sformułowała w 2007 r. Zarzuty dotyczą lat 1994-1998. Były wiceprezes Rudzkiej Spółki Węglowej Wiesław K. został oskarżony o przyjęcie 420 tys. zł, a były wiceprezes Nadwiślańskiej Spółki Węglowej Jerzy H. - 150 tys. zł w zamian za zawarcie nieformalnego porozumienia z handlującą węglem agencją Barbary K., a Wiesław K. również w zamian za zawarcie porozumień kompensacyjnych z tą agencją handlową. Współwłaściciel agencji handlowej Barbary K., Jacek W., został oskarżony o wręczenie tych łapówek dwóm pierwszym mężczyznom.

Umarzając postępowanie, Sąd Rejonowy w Rudzie Śląskiej uznał, że Jerzy H. i Wiesław K. w czasie, w którym miało dochodzić do wręczania i przyjmowania łapówek, nie pełnili funkcji publicznych. Konsekwencją jest także niemożliwość przypisania przestępstwa wręczania łapówek Jackowi W. Stało się tak, mimo że niektórzy z oskarżonych jeszcze w śledztwie przyznali się do przekazywania sobie pieniędzy.

Sąd uznał, że w okresie, w którym działali oskarżeni, istniała luka prawna, która dopiero później została uzupełniona przez ustawodawcę przez wprowadzenie definicji osoby pełniącej funkcję publiczną i dodatkowego przestępstwa, zwanego korupcją gospodarczą. Czyny przypisywane oskarżonym zostały jednak popełnione wcześniej, a prawo nie działa wstecz - argumentował sąd rejonowy.

Tym samym aktem co trzej mężczyźni został objęty również b. poseł AWS Henryk D., który miał udzielać pomocy przy wręczeniu korzyści majątkowej. Zdaniem prokuratury, przyjął on 100 tys. dolarów od Barbary K., w celu wręczenia ich nieżyjącemu już prezesowi Urzędu Kultury Fizycznej i Turystyki Jackowi Dębskiemu za załatwienie krewnemu bizneswoman posady w kierowanym przez niego urzędzie. Sprawa D. została wyłączona do odrębnego postępowania. Jego proces toczy się przed sądem w Katowicach.

Choć w akcie oskarżenia przewija się nazwisko bizneswoman Barbary K., zwanej śląską Alexis, to występuje w nim ona jedynie jako świadek. Barbara K. skorzystała z tzw. klauzuli bezkarności, przysługującej osobom, które złożą zawiadomienie o przestępstwie, o którym nie wiedziały wcześniej organa ścigania i przedstawią wszystkie jego okoliczności.

W tym samym śledztwie zarzuty miała usłyszeć była posłanka SLD, b. minister budownictwa Barbara Blida. Prokuratura chciała jej zarzucić pośredniczenie w przekazaniu łapówki byłemu szefowi Rudzkiej Spółki Węglowej Zbigniewowi B. Pieniądze miały pochodzić od Barbary K. W zamian firma Barbary K. miała uzyskać umorzenie odsetek od należności względem RSW - podawała prokuratura.

Gdy 25 kwietnia 2007 r. funkcjonariusze ABW przyszli do domu Blidy w Siemianowicach Śląskich z prokuratorskim nakazem rewizji i zatrzymania, była posłanka zastrzeliła się. Krótko przed zakończeniem śledztwa prokuratura umorzyła postępowanie wobec Zbigniewa B., wcześniej podejrzanego o "przyjęcie obietnicy" udzielenia mu łapówki. Śledczy tłumaczyli tę decyzję tym, że do postawienia zarzutu wystarczy uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa, a czym innym jest stawianie danej osoby w stan oskarżenia.

Inna osoba, wobec której także umorzono śledztwo, to były członek zarządu RSW Bogdan G. Prokuratura zarzucała mu przyjęcie dwóch łapówek po 5 tys. zł w zamian za zawarcie porozumień kompensacyjnych. Kilka miesięcy po skierowaniu aktu oskarżenia prokuratura umorzyła także polityczny wątek "afery węglowej". Chodziło o korumpowanie przedstawicieli partii politycznych przez Barbarę K. W postępowaniu nie znaleziono dostatecznych dowodów, że dochodziło do przestępstw. W sprawie niektórych czynów podstawą umorzenia było przedawnienie karalności. (PAP)

kon/ itm/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)