Trudno wskazać wyraźnego zwycięzcę debaty prezydenckiej, która odbyła się w niedzielę wieczorem w TVP - ocenił socjolog prof. Jacek Raciborski. Według niego J. Kaczyński wypadł dobrze, B. Komorowski w ostatniej części debaty stracił, gdyż "wyszedł z formatu męża stanu".
W opinii Raciborskiego obecność Bronisław Komorowskiego na debacie jest konsekwencją załamania się sondaży. Marszałek Sejmu wcześniej zapowiadała, że nie weźmie w niej udziału. "To nieoczekiwanie daje pewne szanse kandydatom drugoligowym. Napieralskiemu, Pawlakowi i nieco może na tym skorzystać Olechowski" - powiedział. "Ale nie na tyle, by to radykalnie zmieniło sytuację" - uważa.
W opinii socjologa dobrze wypadł prezes PiS Jarosław Kaczyński. "Dość równo. On nie miał takich kwestii, w których byłby wyraźnie nieprzekonywujący - za wyjątkiem wypowiedzi dotyczącej drugiej Norwegii, którą oceniam negatywnie" - podkreślił.
(Jarosław Kaczyński nazwał gaz łupkowy "nową wielką szansą". "Gaz łupkowy to jest wielka szansa dla Polski, to jest szansa na to, że Polska stanie się drugą Norwegią" - mówił).
Jak podkreślił socjolog, Komorowski "był różny w różnych miejscach". "Kilka kwestii miał udanych, kilka nieudanych" - uważa. W końcowej części debaty "wyszedł z formatu męża stanu" - ocenił Raciborski.
W ocenie socjologa dobrze był przygotowany Grzegorz Napieralski (SLD), ale - jak zaznaczył - jest w nim pewna sztuczność. "Był przeaktoryzowany" - uważa Raciborski.
Za dobrze przygotowanego uznał też Waldemara Pawlaka (PSL). Ocenił jednak, że lider Ludowców jest "zimny". "Trudno liczyć, aby coś zyskał w tej debacie, ale i nie stracił. Dla Pawlaka sukcesem będzie, jeśli uzyska wynik w okolicach poparcia dla partii" - ocenił.
Również według politologa dr Radosława Markowskiego, "trafne racje" były podzielone między kandydatów. Podkreślił jednocześnie, że za każdym razem, kiedy podczas debaty jakaś teza padała, "oczekiwało się, że jakiś kontrkandydat, albo ktoś z dziennikarzy zada +pytanie dociskowe+". "To było wszystko na poziomie takich deklaracji" - uważa.
"Konwencja debaty, w której liczy się minuty i sekundy jest bardzo trudna. To nie jest konwencja, w której można zbudować jakąś tezę" - zaznaczył. "Konwencja debaty pozbawiła nas możliwości, abyśmy się od kandydatów dowiedzieli czegoś, więcej" - ocenił Markowski. (PAP)
kno/ par/