Wiceprzewodnicząca KE Viviane Reding wezwała we wtorek USA do pilnego działania, by odbudować zaufanie nadszarpnięte rewelacjami o inwigilowaniu Europejczyków przez amerykański wywiad. "Przyjaciele i partnerzy się nie szpiegują" - powiedziała w Waszyngtonie.
"Nasi (amerykańscy) partnerzy muszą podjąć zdecydowane działania, by przywrócić zaufanie. To sprawa pilna i kluczowa" - powiedziała Reding w Waszyngtonie, występując w debacie zorganizowanej we wtorek przez Peterson Institute i SAIS (School of Advanced International Studies) w Waszyngtonie.
Reding, która w Komisji Europejskiej odpowiada za sprawiedliwość i prawa obywatelskie, podkreśliła, że rewelacje na temat praktyk amerykańskiego wywiadu wywołały "ogromne zaniepokojenie Europejczyków" i "niestety zaszkodziły one naszym relacjom".
Chodzi o przecieki prasowe na temat masowej inwigilacji elektronicznej prowadzonej przez amerykańską Agencję Bezpieczeństwa Narodowego (NSA). W Europie wywołały one burzę polityczną zwłaszcza w Niemczech, Francji i Hiszpanii. Zgodnie z informacjami uzyskanymi od byłego współpracownika NSA Edwarda Snowdena, na podsłuchu wywiadu USA mógł być telefon kanclerz Niemiec Angeli Merkel, a także telefony wielu innych światowych liderów.
Reding podkreśliła, że odbudowanie zaufania między USA a UE jest niezbędnym warunkiem, "by powiodły się ambitne i skomplikowane negocjacje", jakie rozpoczęto latem w sprawie nowego porozumienia o wolnym handlu (tzw. Transatlantyckie Partnerstwo Handlowo-Inwestycyjne). "Cel jest prosty: chcemy dać jak największy impuls dla transatlantyckiej gospodarki poprzez wzajemne otwarcie rynków. Ale negocjacje będą trudne" - powiedziała Reding.
Zastrzegła, że kwestią, która może łatwo "wykoleić" te negocjacje jest ochrona danych osobowych. "Przestrzegam przed próbą łączenia ochrony danych osobowych z rozmowami handlowymi. Ochrona danych to nie jest jakaś taryfa handlowa czy regulacja. To podstawowe prawo, które jako takie nie podlega negocjacjom" - powiedziała.
Poza Reding w Waszyngtonie przebywa obecnie delegacja europosłów, by rozmawiać z kongresmanami i przedstawicielami administracji USA o położeniu kresu elektronicznej inwigilacji. Europejczycy domagają się od USA ustanowienia prawnych gwarancji, że każdy Europejczyk będzie mógł odwoływać się do amerykańskich sądów, jeśli uzna, że jego prawo do prywatności zostało złamane przez rząd USA lub amerykańskie firmy.
"Samoregulacje nie wystarczą" - podkreśliła w Waszyngtonie Reding. Jej zdaniem nowe przepisy prawne dające każdemu Europejczykowi, niezależnie od miejsca zamieszkania, prawo do dochodzenia swych praw w sądach USA, powinno być częścią nowej amerykańskiej ustawy o prywatności (US Privacy Act).
Jak donosi we wtorek "New York Times", powołując się na źródła w Białym Domu, prezydent Barack Obama jest gotów nakazać NSA, by zaprzestała podsłuchiwania przywódców państw sojuszniczych. Biały Dom poinformował o tych planach listownie szefową senackiej komisji ds. wywiadu, Demokratkę, Dianne Feinstein.
W poniedziałek Feinstein wydała oświadczenie, w którym sprzeciwiła się zbieraniu przez USA danych z e-maili i rozmów telefonicznych "zaprzyjaźnionych prezydentów i premierów" oraz zapowiedziała "poważną rewizję wszystkich zbierających dane programów wywiadowczych".
Według "Washington Post" anonimowe źródła wysokiej rangi w administracji Baracka Obamy potwierdziły w poniedziałek, że program wywiadowczy obejmujący monitorowanie komunikacji kanclerz Merkel rozpoczął się w 2002 roku. Zapewniono jednak, że Obama o tym nie wiedział; był świadom jedynie zbierania danych wywiadowczych o liderach państw, z którymi USA są w konflikcie. Dopiero latem, gdy media doniosły o szpiegowaniu Brazylii i Meksyku, Obama miał poprosić o informacje, jak daleko sięga program NSA.
Z Waszyngtonu Inga Czerny (PAP)
icz/ az/ kar/