Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Rocco Buttiglione: stan Unii Europejskiej jest zły

0
Podziel się:

Stan Unii Europejskiej jest zły - ocenił
katolicki polityk włoski, były minister ds. europejskich senator
Rocco Buttiglione w rozmowie z PAP, przeprowadzonej z okazji 50.
rocznicy podpisania Traktatów Rzymskich, które zapoczątkowały
europejską integrację.

Stan Unii Europejskiej jest zły - ocenił katolicki polityk włoski, były minister ds. europejskich senator Rocco Buttiglione w rozmowie z PAP, przeprowadzonej z okazji 50. rocznicy podpisania Traktatów Rzymskich, które zapoczątkowały europejską integrację.

Jego zdaniem, aby przezwyciężyć kryzys, Unia powinna przypomnieć sobie powody, dla których powstała, powrócić do swoich kulturowych korzeni i określić swoje granice. W opinii Buttiglionego Polacy powinni wzorem króla Jana III Sobieskiego myśleć o wspólnym dobru Europy i wnieść swój wkład w obronę jej chrześcijańskiego oblicza.

Parafrazując doroczne przemówienie amerykańskiego prezydenta o stanie państwa, Buttiglione powiedział: "The state of the Union is bad" ("Stan Unii jest zły"). Wyraził opinię, że jednym z głównych powodów tej sytuacji jest to, że "salony władzy opuszcza pokolenie, które widziało na własne oczy, jak straszna jest wojna".

"Władzę obejmuje generacja ludzi, którzy nie zaznali wojny; którzy myślą, że wojna jest niemożliwa, przynajmniej w Europie; którzy nie rozumieją, że uniknęliśmy wojny w Europie tylko dlatego, że kilku wielkich mężów stanu podjęło w odpowiednim czasie słuszne decyzje. Pozwoliły one uniknąć wojny dzięki powołaniu instytucji europejskich"- powiedział Rocco Buttiglione.

Oświadczył następnie: "Musimy podjąć wielką kampanię kulturową, by przypomnieć Europejczykom o tym znaczeniu Europy. Unia jest zaś chora, ponieważ zapomina się, dlaczego powstała".

Według Buttiglionego, przyczyną złej kondycji UE jest również to, że "tak naprawdę nie doszło do jej rozszerzenia, tylko raczej - jak to ujął - do aneksji" nowych państw.

"Rozszerzenie miało oznaczać pozwolenie na to, aby narody Europy Środkowej i Wschodniej, które zaznały komunizmu, zostały przyjęte wraz z bogactwem duchowym doświadczenia zdobytego w wyzbytym przemocy oporze stawianym komunizmowi. Z duchowym bogactwem opartym także na odkryciu na nowo głębokich kulturowych racji Europy - wartości chrześcijańskich, czy jak kto woli judeo- chrześcijańskich i grecko-łacińskich, leżących u korzeni Europy" - dodał Buttiglione. Jego zdaniem kraje postkomunistyczne "powinny były wnieść świadomość wspólnych korzeni".

"Tymczasem odrzucenie kwestii duchowych korzeni oznaczało umieszczenie w nawiasie wydarzenia, jakimi było utworzenie związku +Solidarność+. Korzenie duchowe to bowiem nie tylko pierwsza ewangelizacja, to także odkrycie na nowo tej ewangelizacji w historii Polski i krajów ościennych. Bo tylko to sprawiło, że komunizm runął bez rozlewu krwi" - zauważył włoski polityk i przyjaciel Jana Pawła II, który dla papieża uczył się języka polskiego i poznał historię naszego kraju.

Pytany o unijne aspiracje Turcji, odparł, że nie jest uprzedzony czy przeciwny jej członkostwu. "Kiedy jednak mówi się, że religia nie stanowi problemu, wpadam w osłupienie. Religia jest problemem! Jest osią cywilizacji. Mówić, że religia nie stanowi problemu, to jakby powiedzieć, że Europa nie posiada tożsamości" - podkreślił.

Buttiglione uznał za niepokojące zjawisko antyeuropeizm. W jego opinii "przejawem głupoty jest wypowiadanie się przeciwko Europie".

"Z drugiej strony, obrońcy Europy bywają nierozsądni. Bo przecież trudno zaprzeczyć, że w instytucjach europejskich istnieje przerost biurokracji, z którym należy walczyć. Trudno zaprzeczyć, że Parlament Europejski nie liczy się z zasadą pomocniczości i mówi nieustannie o sprawach, które nie leżą w jego kompetencji, sprawiając wrażenie, że chce narzucić państwom np. wskazówki dotyczące polityki rodzinnej, polityki wobec życia, które należą wyłącznie do kompetencji państw członkowskich" - oświadczył.

Buttiglione jest przekonany, że Unia Europejska byłaby silniejsza posiadając traktat konstytucyjny, ale to właśnie jej słabość była przyczyną tego, że wspólna konstytucja nie została przyjęta. Były minister do spraw europejskich w rządzie Silvio Berlusconiego opowiedział się jednocześnie za tym, aby krajom członkowskim zaproponować do przyjęcia "mniejszy traktat", gdyż w obecnej formie zawiera on wiele zbytecznych treści.

Zapytany o to, jaką rolę powinna odgrywać Polska w Unii, Buttiglione odparł: "Dostrzegam w Polsce trudność". Niepokój według niego budzi to, że w naszym kraju "są tacy, którzy mówią: +taka Unia Europejska nam się nie podoba, zostańmy na zewnątrz".

"Według mnie, mylą się. Nie ma innej Europy. Jest tylko ta. Musimy ją odzyskać" - oświadczył polityk.

"W obliczu trwającej ofensywy ideologii laicystycznej i antychrześcijańskiej Polska znajduje się w takiej samej sytuacji jak za czasów króla Jana III Sobieskiego. Polski król mógł przecież wtedy powiedzieć: "Turcy oblegają Wiedeń, ci przeklęci Habsburgowie zasłużyli na to. Ja zostaję w domu. Na pohybel! Byłoby to głupie, nieszlachetne i krótkowzroczne, ponieważ po Wiedniu Turcy zdobyliby Warszawę. Polska nie miałaby przecież dość siły, by opierać się samotnie. Tymczasem polski król ruszył na Wiedeń. Rozumiał bowiem, że nastąpi albo wspólne zwycięstwo, albo wspólna klęska" - przypomniał Buttiglione.

Na zakończenie rozmowy wezwał Polaków: "Musicie postępować tak jak Jan III Sobieski. Wejście Polski do Unii nie miało polegać na tym, że wasz kraj przejmie rozpowszechniony w zachodniej Europie styl życia, sposób bycia. Nie. Polska miała wnieść oryginalny wkład, który mógłby pomóc nam wszystkim zastanowić się nad naszą wspólną tożsamością europejską".

Sylwia Wysocka (PAP)

(Pełna wersja wywiadu na stronie internetowej EuroPAP http://euro.pap.com.pl)

sw/ mw/ ro/ rod/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)