Rzecznik praw obywatelskich nie powinien być prawnikiem; to powinna być obywatelska kontrola nad prawem i prawnikami - uważa kandydatka PiS na urząd RPO Zofia Romaszewska.
Zofia Romaszewska jest jedną z dwóch kandydatek na urząd rzecznika. Jej kontrkandydatką jest Irena Lipowicz rekomendowana przez PO. Wybór RPO odbyć się ma na najbliższym posiedzeniu Sejmu zaplanowanym na 9-11 czerwca. Poprzedni RPO Janusz Kochanowski zginął w katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem.
W rozmowie z PAP Romaszewska przekonuje, że nie jest konieczne, by RPO był prawnikiem. "Wręcz przeciwnie, RPO nie powinien być prawnikiem. Po pierwsze, powinien być obywatelem i umieć współpracować z prawnikami. To powinna być obywatelska kontrola nad prawem i prawnikami. Prawnicy są w dużym stopniu zdemoralizowani, tworzą korporacje, trzymają się siebie, nie chcą pokazywać własnych błędów. Rzecznik powinien być z tego środowiska wyrwany" - mówi Romaszewska.
"Od momentu kiedy pani Ewa Łętowska - skądinąd znakomity prawnik - została pierwszym rzecznikiem, od razu uważałam, że to nie tak powinno być. Ten urząd nie powinien być ustawiany jak Trybunał Konstytucyjny, który ustala, czy ktoś słusznie czy niesłusznie został ukarany. Bo może być, że kara jest zgodna z prawem, ale bardzo niesprawiedliwa" - dodała.
Romaszewska podkreśla, że prawnicy powinni być w sądach i w trybunałach. "Obywateli powinien reprezentować obywatel, ktoś, kto jest w stanie oderwać się od takiego czystego prawa i potrafi oglądać je od strony sprawiedliwości. To czasami bywa trudne, bo prawo nie zawsze jest sprawiedliwe. Prawo jest niezwykle rozciągliwe, ciągnie się je we wszystkich kierunkach - bardzo często niekorzystnych dla obywateli. Chyba że mamy bardzo dobrego adwokata, za bardzo dobre pieniądze, wtedy on będzie nam ciągnął to prawo we właściwym kierunku" - przekonuje Romaszewska.
Jej zdaniem fakt, że nie jest prawnikiem, jest jednocześnie jej wadą i zaletą. "Ja widzę rzeczywistość taką, jak ona jest, a nie jaką powinna być" - mówi.
Romaszewska uważa, że rzecznik nie powinien kierować się poprawnością polityczną, nie powinien przejmować się interesem żadnej partii ani szeroko rozumianą poprawnością polityczną. "To nie powinno w żaden sposób wpływać na ten urząd. Myślę, że ten warunek byłabym w stanie spełnić" - podkreśla.
Zwraca uwagę, że nie jest politykiem i jako rzecznik w ogóle nie zajmowałaby się polityką sensu stricte. "Chyba że w tym sensie, że jakieś przepisy bardzo wyraźnie krzywdzą konkretną grupę obywateli" - dodaje.
Jak mówi, jako RPO chciałaby kontynuować wydawanie Codziennika Prawnego, internetowego zbioru informacji o prawie, którego pomysłodawcą był Kochanowski. "Ja uważam, że to jest jedna z najlepszych myśli: aby jak człowiek kończy 18 lat, dowiadywał się, jakie ma uprawnienia i żeby z nich próbował korzystać. Bardzo bym namawiała do tego obywateli, żeby próbowali wymóc na sądach, żeby sprawy nie trwały po kilka lat. Żeby jedna rozprawa od drugiej nie była oddalona o kilka miesięcy, tylko odbywały się dzień po dniu, tak jak to było w nielubianym przez nas PRL-u. Bo jednak można tak sprawy prowadzić, obywatele wtedy mogą być na sprawach i w pewnym sensie je monitorując, kontrolować" - uważa Romaszewska.
Zofia Romaszewska to działaczka "Solidarności", która w czasach PRL-u pomagała osobom represjonowanym i ich rodzinom. Tworzyła i kierowała Biurem Interwencji Komitetu Obrony Robotników, następnie Biurem Interwencji Regionu Mazowsze +Solidarności+, a już po 1989 r. Biurem Interwencji Kancelarii Senatu. W latach 1991-93 była też sędzią Trybunału Stanu.
W lipcu 1982 r. została aresztowana i skazana na 3 lata więzienia. Rok później - na mocy amnestii - została zwolniona.
Prywatnie Zofia Romaszewska jest żoną wicemarszałka Senatu Zbigniewa Romaszewskiego.(PAP)
akw/ pz/ bk/