Szpital Miejski w Puławach dołączył we wtorek do trwającego drugi tydzień strajku lekarzy na Lubelszczyźnie. Strajkuje obecnie już 18 placówek służby zdrowia. W 35 szpitalach we wtorek na jeden dzień zastrajkowały pielęgniarki - wzięły urlop na żądanie. Protestujący domagają się podwyżek płac.
"Na oddziałach pozostała tylko obsada dyżurna pielęgniarek. Jesteśmy zdeterminowane. Sytuacja w służbie zdrowia jest coraz gorsza i nikt nie reaguje. Coś się wreszcie musi zmienić" - powiedziała przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Pielęgniarek i Położnych na Lubelszczyźnie Maria Olszak-Winiarska.
Lekarze strajkują w 18 placówkach. We wtorek do strajku przyłączył się Szpital Miejski w Puławach. "Strajk w naszym szpitalu ma trwać dwa dni. W czwartek zaproponuję, aby - jeśli ma trwać nadal - był prowadzony rotacyjnie, czyli każdego dnia na innym oddziale" - powiedział dyrektor puławskiego szpitala Tomasz Leonkiewicz.
W środę pracownicy służby zdrowia z całego regionu zamierzają pikietować przed siedzibą NFZ w Lublinie.
Strajk lekarzy rozpoczął się na Lubelszczyźnie w ubiegły poniedziałek w 14 placówkach i stopniowo rozszerzał się. Obecnie strajkuje m. in. pięć lubelskich szpitali: Wojewódzki Szpital Specjalistyczny, Dziecięcy Szpital Kliniczny, Szpital im. Jana Bożego, Szpital Neuropsychiatryczny i Szpital Kolejowy oraz Wojewódzka Przychodnia Stomatologiczna, a także szpitale w Lubartowie, Kraśniku, Janowie Lubelskim, Białej Podlaskiej, Parczewie, Radzyniu Podlaskim, Międzyrzecu Podlaskim, Krasnymstawie, Chełmie, Bychawie, Bełżycach i Puławach.
W strajkujących szpitalach lekarze pracują jak w dni świąteczne. Na oddziałach szpitalnych pozostaje tylko niezbędna obsada. Wykonywane są wyłącznie zabiegi ratujące życie. Wszystkie planowe operacje odwołano. Nieczynne są przychodnie przyszpitalne. Strajkujący lekarze pozostają w domach, gotowi na wezwanie telefoniczne. Stawiają się do pracy w razie pilnej potrzeby niesienia pomocy.
Nie wiadomo, kiedy strajk lekarzy się zakończy. Protestujący zapowiadają, że wrócą do pracy dopiero po spełnieniu ich żądań. Domagają się podwyżki płac o 30 proc. jeszcze w tym roku i podwojenia zarobków w roku przyszłym. (PAP)
kop/ bno/