O uznanie, że Andrzej Krawczyk nie skłamał w swym oświadczeniu lustracyjnym, wniósł w środę przed Sądem Lustracyjnym zastępca rzecznika interesu publicznego Andrzej Ryński.
"Sam fakt podpisania zobowiązania do współpracy nie wystarczy by uznać, że do współpracy doszło" - podkreślił Ryński w ostatniej mowie końcowej wygłaszanej przed Sądem Lustracyjnym według kończącej się w środę "starej" formuły lustracji. Podkreślił, że sam fakt podpisania przez Krawczyka zobowiązania, był jedynie "wybiegiem z jego strony".
"Charakterystyka podana w aktach pana Krawczyka, że był nieszczery, zrywał spotkania, nie jest typowa dla tajnego współpracownika" - mówił Ryński. Dodał, że nie ma żadnego dowodu, z którego by wynikało, że lustrowany pomógł służbom specjalnym w realizacji ich zadań, czy choćby jakąkolwiek informację im przekazał - a byłoby w tej charakterystyce.
Świadek wezwany do Sądu Lustracyjnego jako b. oficer Wojskowej Służby Wewnętrznej nigdy nie był w WSW - zaszła pomyłka. Sąd poinformował, że system PESEL podał dane wezwanego na podstawie imienia i nazwiska - jedynych informacji, którymi dysponowano.
W tej sytuacji sąd zdecydował się zamknąć proces. (PAP)