B. kierownik sekcji poboru Wojskowej Komendy Uzupełnień w Sieradzu (Łódzkie) mjr Andrzej W. odpowie przed sądem za przyjmowanie łapówek i fałszowanie dokumentów, dzięki czemu poborowi unikali służby wojskowej. Jego były szef płk Florian S. - według wojskowych śledczych - zataił przed organami ścigania całą sprawę i kazał ją zatuszować.
Akt oskarżenia Wojskowa Prokuratura Garnizonowa w Łodzi skierowała do Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie. Proces w tej sprawie ma ruszyć na początku września - poinformował we wtorek PAP szef łódzkiej prokuratury ppłk. Robert Malanowski.
Na ławie oskarżenia zasiądzie jeszcze siedem innych osób - w tym dwóch byłych wojskowych oraz pośrednicy w przekazywaniu łapówek od poborowych.
Sprawa dotyczy lat 1999-2000, a wyszła na jaw w ubiegłym roku, kiedy to obecny szef WKU w Sieradzu zawiadomił prokuraturę o niezgodność wpisu dotyczącego kategorii zdrowia w dokumentach ewidencyjnych i książeczce wojskowej jednego z poborowych.
Jak ustalono, ówczesny kierownik sekcji poboru WKU w Sieradzu mjr Andrzej W. w zamian za pieniądze oraz alkohol fałszował wpisy w książeczkach wojskowych i dokumentacji WKU, przyznając poborowym kategorię "D", świadczącą o niezdolności do służby wojskowej.
Według śledczych, w kilkunastu przypadkach pośrednikiem w tych sprawach był emeryt Waldemar H. To on w czasie poboru proponował młodym ludziom załatwienie uniknięcia służby wojskowej. Poborowi płacili za to pośrednikowi od 3 do 3,5 tys. zł. Większość pieniędzy emeryt zostawiał sobie. Do rąk wojskowego trafiało od 800 do 1300 złotych.
Według prokuratury, major przyjmował także łapówki od poborowych osobiście lub za pomocą innych pośredników - Wiesława K., Anny M. i Mirosława M. Jak ustalono, w niektórych przypadkach W. podrabiał podpisy członków komisji lekarskich a także - aby oszustwo nie wyszło na jaw - niszczył karty ewidencyjne poborowych.
Początkowo podejrzewano, że mógł w ten sposób pomóc w uniknięciu służby ok. 100 poborowym. Ostatecznie prokuratura zarzuciła mu sfałszowanie dokumentów 32 poborowych i przyjęcie łapówek od 12 z nich.
W trakcie śledztwa wyszło na jaw, że w 2001 roku ówczesny szef sieradzkiej WKU płk Florian S. dowiedział się o tym procederze, a major przyznał się wtedy do wszystkiego. Szef WKU nie zawiadomił jednak prokuratury, a wręcz przeciwnie - aby sprawa nie wyszła na jaw polecił swoim podwładnym zacieranie śladów tego przestępstwa. Brali w tym udział st. chorąży Dariusz Ł., mł. chor. Jarosław Sz. oraz Sabina S.
Według prokuratury, zaklejono wtedy lub wymazano korektorem fałszywe zapisy w kartach ewidencyjnych i zapisano kategorie zdrowia świadczące o zdolności poborowych do służby wojskowej. Odtworzono także część zniszczonych kart ewidencyjnych, w których podrobiono podpisy lekarza.
Na polecenie szefa WKU - jego podwładni wzywali także poborowych i zabierali im książeczki z fałszywymi wpisami, wydając nowe już z kat. A, świadczącą o zdolności do służby wojskowej. W trakcie śledztwa przesłuchani poborowi potwierdzili wręczanie łapówek.
Większość z oskarżonych przyznała się do zarzucanych czynów. Major Andrzej W. - którzy według biegłych jest uzależniony od alkoholu - przyznał w prokuraturze, że z tego okresu nie pamięta wielu zdarzeń.
Oskarżeni wojskowi zostali już przeniesieni do rezerwy. Wszyscy przed sądem będą odpowiadać z wolnej stopy. W. grozi kara do 10 lat więzienia, a Florianowi S. do 5 lat pozbawienia wolności. Pozostałym oskarżonym grożą kary do 5 lub 8 lat więzienia. (PAP)
szu/ wkr/ woj/