Unia Europejska nie stowarzyszy się z krajem, w którym więziona jest opozycja. Bez uwolnienia byłej premier Julii Tymoszenko umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą nie będzie - oświadczył w piątek w Kijowie polski eurodeputowany Jacek Saryusz-Wolski.
Polityk, który był gościem VI Kijowskiego Forum Bezpieczeństwa, ocenił, że Ukraina nie zbliży się do UE, jeśli nie zrezygnuje z wybiórczego stosowania prawa oraz nie zreformuje sądownictwa i systemu wyborczego.
"Wydaje mi się, że jest możliwe zaakceptowanie warunków unijnych przez prezydenta (Wiktora) Janukowycza, jeśli naprawdę mu na tym zależy. To oznaczałoby uwolnienie Julii Tymoszenko (...), co po stronie Unii odblokowałoby możliwość podpisania umowy" - powiedział.
Eurodeputowany wskazał, że dokument o stowarzyszeniu, który Ukraina może podpisać z UE na listopadowym szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie, jest "naprawdę wspaniałą ofertą".
"Polska umowa stowarzyszeniowa była dużo bardziej skromna" - podkreślił europoseł, który od niedawna jest sprawozdawcą raportu Parlamentu Europejskiego na temat wschodniego wymiaru Europejskiej Polityki Sąsiedztwa.
"Jeżeli Ukraina to wdroży (wymagane przez UE reformy - PAP), nikt nie zagrodzi jej drogi do członkostwa w Unii" - oświadczył Saryusz-Wolski w rozmowie z polskimi dziennikarzami.
Eurodeputowany Paweł Kowal podkreślił, że umowa stowarzyszeniowa "nie jest dla Ukrainy prezentem" i nie powinna być obecnie traktowana "przez niektórych polityków w UE jako umowa członkowska".
"Trzeba wyraźnie Ukraińcom mówić: przyjmujecie zobowiązania czy nie? (...) Jeśli tak, to się reformujcie, a potem będziemy dalej rozmawiali. To jest istota umowy stowarzyszeniowej. Natomiast UE zaczyna powoli wchodzić w rolę św. Mikołaja, który da Ukrainie rózgę albo prezent" - powiedział Kowal PAP.
Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)
jjk/ ksaj/ mc/