Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Servier dementuje informacje "Dziennika" dot. dokumentacji leków

0
Podziel się:

Informacje podane przez sobotni "Dziennik"
jakoby przedstawiciel Servier Polska "bezprawnie kopiował
dokumenty konkurencji w Urzędzie Rejestracji Produktów
Leczniczych" (URPL) są nieprawdziwe - poinformował Servier w
komunikacie.

Informacje podane przez sobotni "Dziennik" jakoby przedstawiciel Servier Polska "bezprawnie kopiował dokumenty konkurencji w Urzędzie Rejestracji Produktów Leczniczych" (URPL) są nieprawdziwe - poinformował Servier w komunikacie.

"Dziennik" ustalił, że przedstawiciel firmy Servier otrzymał w Urzędzie dokumentację leku produkowanego przez konkurencję, której nie miał prawa oglądać. Według gazety dokumenty zostały sfotografowane, a potem wykorzystane w rozmowach z wiceministrem Bolesławem Piechą, którego przedstawiciel Serviera namawiał, by wycofał leki konkurencji z rynku.

Według "Dziennika" historia ta rozegrała się w marcu. Przedstawicielem Serviera był Robert Pachocki. Dokumentację diosmineksu, leku firmy Lekam, udostępnił mu prawdopodobnie jeden z urzędników. Odpowiednikiem i bezpośrednim konkurentem na rynku dla tego preparatu jest detralex produkowany przez Serviera.

Servier poinformował, że nieprawdziwa jest informacja zawarta w gazecie, jakoby firma nie odpowiadała na pytania dotyczące kopiowania dokumentacji. "Firma Servier Polska nigdy takich pytań nie otrzymała. Rozpowszechnianie przez Dziennik nieprawdziwych i szkalujących dobre imię Servier Polska informacji, a także działanie daleko odbiegające od dziennikarskiej rzetelności zmusiło Servier Polska do podjęcia decyzji o wszczęciu kroków prawnych przeciwko "Dziennikowi" i Axel Springer Polska" - napisano w komunikacie.

Servier wyjaśnia też, że 5 stycznia 2007 r. złożył wniosek o udostępnienie informacji publicznej dotyczącej zaleceń zawartych w pozwoleniach na dopuszczenie do obrotu, wydanych warunkowo w kwietniu 2004 roku, dla kilku produktów leczniczych.

28 lutego 2007 r. Servier otrzymał z URPL oficjalne pismo, w którym została wyrażona zgodna na udostępnienie tych danych.

Jak twierdzi Servier dokumenty te zostały udostępnione firmie podczas spotkania w Urzędzie wyznaczonego 1 marca 2007 r. Uczestniczyli w nim: przedstawiciele Urzędu, przedstawiciele Servier i prawnik.

"Na spotkaniu tym pracownica Urzędu okazała przygotowane wcześniej dokumenty, które zgodnie z decyzją wiceprezes Urzędu miały być udostępnione Servier jako stanowiące informację publiczną" - napisano w komunikacie.

Poza tym - jak informuje Servier - dokumenty te zostały, za zgodą urzędniczki, sfotografowane przez prawnika w jej obecności.

"Fotografowanie dokumentów okazywanych Servier Polska w Urzędzie za zgodą i w obecności urzędnika państwowego było praktykowane podczas wcześniejszych spotkań w tym Urzędzie. Praktyka taka, zgodna z prawem, jest również stosowana przez inne firmy farmaceutyczne podczas tego typu spotkań" - poinformowała firma w komunikacie.

Servier wyjaśnia także, że po spotkaniu 1 marca br. dotarły do firmy sygnały, że zasadność sporządzania kopii dokumentów w formie fotografii poddana została pod wątpliwość. Firma podkreśla, że dwie niezależne opinie prawne sporządzone przez kancelarie "Leśnodorski, Ślusarek i Wspólnicy" oraz Baker&McKenzie potwierdziły, że postępowanie Servier było legalną realizacją ustawowego prawa dostępu do informacji publicznej.

"Opinie te zostały przesłane do Ministerstwa Zdrowia oraz Zawiązku Pracodawców Innowacyjnych Firm Farmaceutycznych INFARMA, w celu zapobieżenia dalszemu rozpowszechnianiu nieprawdziwych informacji dotyczących okoliczności i przebiegu spotkania 1 marca 2007 r." - podała firma.

"W świetle powyżej wymienionych faktów jest całkowicie wykluczone możliwości zaistnienia jakichkolwiek nieprawidłowości w tej sprawie" - twierdzi Servier.

Według gazety, Leszek Borkowski, szef Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych potwierdził, że Pachocki na terenie urzędu przeglądał dokumenty konkurencji i za pomocą aparatu komórkowego zaczął je fotografować. Choć Borkowski twierdzi, że o tym zdarzeniu poinformował ministerstwo zdrowia, to biuro prasowe resortu nie potwierdza istnienia takiego pisma. B. wiceminister Bolesław Piecha pamięta to inaczej: "W ramach rutynowych spotkań z prezesem Borkowskim przyjąłem od niego informację na temat tej sprawy" - mówi polityk PiS.(PAP)

kaw/ mhr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)