Transporter opancerzony SKOT, armatka wodna, stara milicyjna nyska i namiot wojskowy stanęły nocą z środy na czwartek, w 26. rocznicę wprowadzenia w Polsce stanu wojennego, przed warszawskim kościołem ss. wizytek.
Od świtu na placu przed kościołem spotkać można kilkudziesięciu młodych mężczyzn w mundurach milicjantów i żołnierzy LWP. Obok na chodniku, niedaleko miejsca gdzie w czasie stanu wojennego układany był na znak protestu krzyż w kwiatów i zniczy, można znów zobaczyć płomyki i leżące obok białe i czerwone goździki - jedne z najbardziej popularnych "oficjalnych" kwiatów tamtych czasów.
"Trzeba pokazywać także ciemną stronę historii, tak by nie zatarła się w pamięci. Chodzi o to by za dziesięć, piętnaście lat ludzie pamiętali czym był stan wojenny, i jak wtedy wyglądała rzeczywistość. Wielu ludzi starszych zapomina lub nie chce pamiętać, młodzi zaś nie wiedzą - bo albo byli wtedy za mali, albo nie było ich jeszcze na świecie" - powiedział PAP próbujący ogrzać się przy koksowniku jeden z "milicjantów" Artur Łuszczak.
Ogień w koksowniku palił się niemarawo. "Milicjanci" uczestnicy akcji "Młodzi pamiętają" narzekali, że teraz koks już nie taki jak kiedyś. Dokładali stare gazety, szczapki drewna, w końcu jeden z nich zaczął wachlować milicyjną tarczą. Nieopodal "żołnierze" mieli odprawę, a na telebimie można było na przemian zobaczyć archiwalne filmy, m.in. telewizyjne wystąpienie gen. Wojciecha Jaruzelskiego informującego o wprowadzeniu stanu wojennego i Jacka Kaczmarskiego śpiewającego "Obławę" Włodzimierza Wysockiego.
"Młodzi ludzie słabo znają historię najnowszą, o stanie wojennym wiedzą niewiele. Ze szkoły wiedzy na ten temat też nie wynoszą za dużo - materiał dotyczący wydarzeń z ostatnich kilkudziesięciu lat realizowany jest w ostatnich klasach, pod koniec roku, gdy czasu jest bardzo mało. Dlatego młodzi ludzie robią tę akcję głównie z myślą o innych młodych ludziach" - powiedział Mateusz Godek z Fundacji Odpowiedzialność Obywatelska, która jest organizatorem akcji "Młodzi pamiętają".
"Prawie wszystko co wiem na temat stanu wojennego, powiedzieli mi rodzice i dziadkowie. Gdy w szkole zaczęliśmy uczyć się historii najnowszej, większość klasy zakuwała z innych przedmiotów, bo matura była tuż, tuż" - potwierdziła spiesząca się na zajęcia na pobliskim Uniwersytecie Warszawskim studentka Ania.
Przechodnie mijający kościół ss. wizytek otrzymywali specjalne ulotki, przypominające najważniejsze informacje na temat stanu wojennego, i oporniki - takie same jak na znak protestu noszono wówczas przypięte do ubrań.
SKOTA, koksownik i milicjantów można też spotkać w czwartek w jednym z najruchliwszych miejsc w stolicy - przed Rotundą. "To dobrze, że takie akcje są organizowane" - powiedziały PAP przechodzące tamtędy dwie starsze panie. "Tylko wtedy był śnieg i silny mróz, a dziś mróz jest lekki i świeci piękne słońce" - stwierdziła jedna z nich, pani Helena. "Pamiętam, że wtedy było szaro, ponuro i bardzo się bałam" - dodała jej znajoma, pani Maria.
Wieczorem w ramach akcji "Młodzi pamiętają" przed ratuszem dzielnicy Bemowo wszyscy chętni będą mogli zobaczyć rekonstrukcje starć opozycjonistów z oddziałami ZOMO. Jak informują organizatorzy, co prawda opozycjoniści nie będą rzucać kostkami bruku, a zomowcy nie odpowiedzą im wodą z armatek, ale na pewno w użyciu będą świece dymne i pałki.
Akcja "Młodzi pamiętają" przeprowadzana jest w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego już po raz trzeci; według jej organizatorów m.in. poprzez inscenizacje i wizualizacje ma przypomnieć tragiczne wydarzenia stanu wojennego i pobudzić do refleksji nad całym okresem PRL.
Najbardziej znaną fotografię przedstawiającą stan wojenny w Polsce jest zrobione z ukrycia zdjęcie autorstwa brytyjskiego fotografa polskiego pochodzenia Chrisa Niedenthala, opublikowane wówczas w "Newsweeku". Przedstawia ono SKOTA stojącego przed nieistniejącym już warszawskim kinem "Moskwa", w którym w tym czasie wyświetlano "Czas Apokalipsy" Francisa Forda Coppoli, o czym informował gigantyczny billboard, również uwieczniony na fotografii.
13 grudnia 1981 r. o godzinie szóstej rano Polskie Radio nadało wystąpienie gen. Wojciecha Jaruzelskiego, w którym informował on Polaków o ukonstytuowaniu się Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego i wprowadzeniu na mocy dekretu Rady Państwa stanu wojennego na terenie całego kraju.
Władze komunistyczne jeszcze 12 grudnia przed północą rozpoczęły zatrzymywanie działaczy opozycji i "Solidarności". W ciągu kilku dni w 49 ośrodkach internowania umieszczono około 5 tys. osób. W ogromnej operacji policyjno-wojskowej użyto w sumie 70 tys. żołnierzy, 30 tys. milicjantów, 1750 czołgów, 1900 wozów bojowych i 9 tys. samochodów.
Na ulicach miast pojawiły się patrole milicji i wojska, czołgi, transportery opancerzone i wozy bojowe. Wprowadzono oficjalną cenzurę korespondencji i łączności telefonicznej. Władze zmilitaryzowały najważniejsze instytucje i zakłady pracy. Ograniczono działalność Polskiego Radia i Telewizji Polskiej. Zawieszone zostało wydawanie prasy, z wyjątkiem dwóch gazet ogólnokrajowych ("Trybuny Ludu" i "Żołnierza Wolności") oraz 16 terenowych dzienników partyjnych.
Władze PRL utworzyły łącznie 52 ośrodki internowania i wydały decyzje o internowaniu 9736 osób. Spacyfikowano 40 spośród 199 strajkujących w grudniu 1981 r. zakładów. Najtragiczniejszy przebieg miała akcja w kopalni Wujek, gdzie interweniujący funkcjonariusze ZOMO użyli broni, w wyniku czego zginęło 9 górników.
2 maja 1983 roku odwołano godzinę milicyjną. 22 lipca 1983 r. zniesiono stan wojenny, rozwiązano Wojskową Radę Ocalenia Narodowego i ogłoszono amnestię dla więźniów politycznych. (PAP)