Lubuscy celnicy udaremnili tylko w tym tygodniu dwie próby nielegalnego wwozu do Polski odpadów, ale ze statystyk wynika, że skala tego procederu zmalała.
Według rzeczniczki Izby Celnej w Rzepinie Beaty Downar-Zapolskiej, rekordowe pod względem nielegalnych prób wwozu odpadów do Polski były lata 2004-2008. Wtedy celnicy z Izby w Rzepinie rocznie przechwytywali ok. 400-550 ton nielegalnych odpadów, w następnych latach nastąpił spadek do poziomu 140-150 ton rocznie.
W jej opinii wyższa wykrywalność nielegalnego przewozu odpadów, to efekt stale rosnącej wiedzy na temat sposobów dokonywania przemytów, analizy dokumentacji przewozowej i sprawnego przepływu informacji między służbami zajmującymi się tym problemem.
"Trzeba przyznać, że prób jest mniej, ale są bardziej pomysłowe. System kontroli sprawił, że próbuje się wieźć paliwo alternatywne, nawóz sztuczny lub odzież używaną sortowaną. Faktem jest, że zmiana przepisów przyczyniła się w pozytywny sposób do zahamowania zjawiska" - powiedziała PAP rzecznik.
Chodzi o Rozporządzanie Parlamentu Europejskiego i Rady UE z czerwca 2006 r. ws. przemieszczania odpadów, które zaczęło obowiązywać od lipca 2007 r. Określa ono procedury i system kontroli w zakresie przemieszczania odpadów w zależności od pochodzenia, miejsca przeznaczenia, trasy przemieszczania, rodzaju odpadów i przewidywanego trybu postępowania z odpadami w miejscu ich przeznaczenia.
Rozporządzenie wprowadziło wysokie kary finansowe, co także wpłynęło na ograniczenie tego procederu.
Downar-Zapolska przypomniała, że za złamanie zapisów zezwolenia na transgraniczne przemieszczenie odpadów (wydawanego przez Głównego Inspektora Ochrony Środowiska) np. przez zmianę trasy lub odbiorcy, bez powiadomienia o tym odpowiednich służb, grożą dotkliwe kary finansowe np. do 50 tys. zł i oprócz tego postępowanie prokuratorskie.
Najczęściej lubuscy celnicy zatrzymują ciężarówki z odpadami jadące do Polski z Niemiec, ale zdarzają się także transporty z innych krajów UE m.in. Wielkiej Brytanii i krajów Beneluksu. Nie ma reguły, jeśli chodzi o odbiorów tych ładunków. Wśród nich są firmy, które w Polsce zajmują się przetwarzaniem odpadów, ale w wielu przypadkach są to także niewielkie przedsiębiorstw spoza tej branży.
"Niekiedy ze śmieciami wracają tiry, które wcześniej przewoziły towar zagranicę. Kierowcy lub spedytorzy nie chcąc wracać na pusto, za opłatą zabierają odpady i pozbywają ich się w naszym kraju w ustronnych miejscach - opustoszałych PGR-ach czy lasach" - powiedziała PAP rzecznik.
Mimo spadku wielkości, nielegalne odpady nadal są przywożone do Polski. W ciągu kilku minionych dni celnicy z Olszyny (Lubuskie) udaremnili dwie próby ich przemytu - zabezpieczono 17,5 tony zmielonych tworzyw sztucznych i 5 ton starych wykładzin podłogowych. Kierowcy nie mieli zezwoleń na wwóz odpadów z Niemiec do Polski.
Prokuratura Rejonowa w Żarach nakazała zatrzymanie pojazdów wraz z ładunkiem. Osobom odpowiedzialnym za nielegalny przywóz odpadów grozi wysoka grzywna i kara od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia. (PAP)
mmd/ amac/ jra/