*Roczny wzrost nakładów na służbę zdrowia powinien wynosić 1 proc. PKB - oświadczył w środę w Sejmie Aleksander Sopliński (PSL). W Sejmie trwa debata na temat sytuacji w służbie zdrowia. *
"Propozycja rządowa określa, że wzrost (nakładów) w 2007 r. nastąpi o 0,75 proc. A w 2008 i w 2009 - 0,2 proc. Czyli w 2009 r. wzrost nakładów PKB na ochronę zdrowia będzie wynosił niecałe 5 proc. Według naszej propozycji - będzie to ponad 6 proc." - tłumaczył Sopliński.
Właśnie m.in. zwiększenia publicznych nakładów na służbę zdrowia do 6 proc. PKB, z obecnych 3,9 proc. domagają się protestujący w wielu miejscach kraju lekarze.
Odnosząc się do tej propozycji PSL min. Zbigniew Religa zaapelował do jej autorów, by powiedzieli, skąd wziąć te pieniądze.
Sopliński mówił, że w ustawie budżetowej z 2006 r. najmniejsze nakłady są właśnie w dziale "ochrona zdrowia" - 3 mld 400 mln zł. "A obrona narodowa ma prawie 13 mld zł. Czy nasze wojska w Iraku to priorytet gospodarczy?" - pytał.
Poseł PSL powiedział także, że "trzeba sformułować przejrzystą, ustrojową zasadę oddzielenia w całym sektorze zdrowotnym segmentu publicznego od prywatnego" - mówił. Jak wyjaśnił, chodzi o to, by określić, jakie świadczenia gwarantuje wszystkim obywatelom koszyk świadczeń".
PSL uważa także, że konieczne jest "zalegalizowanie i ucywilizowanie ewentualnego współpłacenia" przez pacjentów za usługi medyczne, co - jak podkreślił Sopliński - i tak się już dzieje". "A nie aresztować lekarzy bezpośrednio w sali operacyjnej!" - oświadczył.
Zaznaczył on, że system opieki zdrowotnej "powinien być oparty przede wszystkim na podmiotowości pacjenta".
PSL zaapelowało także o "racjonalną politykę lekową", ponieważ - jak tłumaczył Sopliński - z danych Ministerstwa Zdrowia wynika, że ponad 25 proc. pacjentów odchodzi od okienek aptecznych z kwitkiem, gdyż nie stać ich na wykupienie leków. (PAP)
ktt/ la/