Dziennik "Sowietskaja Białorusiija" pisze w piątek o "dławieniu" białoruskiej mniejszości w Polsce, komentując pozbawienie na trzy lata dotacji Białoruskiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego (BTSK) przez polskie MSWiA. Resort podaje, że dotacja została wstrzymana, gdyż BTSK defraudowało publiczne pieniądze.
"Polski rząd jest jak dwulicowy Janus. Z jednej strony Warszawa zapewnia Unię Europejską, że podziela ogólnoeuropejskie wartości, wśród których jedną z priorytetowych jest troska o mniejszości narodowe, z drugiej zaś boleśnie dławi mniejszość białoruską" - podkreśla białoruski dziennik - organ administracji prezydenta Alaksandra Łukaszenki.
"Jest to kompletna nieprawda, gdyż organizacje mniejszości białoruskich otrzymały w tym roku większe śroki niż w latach minionych" - powiedział PAP rzecznik MSWiA Tomasz Skłodowski. Dodał, że pieniędzy nie otrzyma BTSK, gdyż prowadzone kontrole wykazały niezgodne z celem przeznaczenie dotacji np. na remonty czy inwestycje. "Dotacje udzielane są na działalność kulturalną i podtrzymanie tradycji" - zaznaczył Skłodowski.
Białoruski dziennik wspomina o procesie wobec wydawanego w Białymstoku białoruskiego tygodnika "Niwa", który "z uporem godnym lepszej sprawy wszczęła polska prokuratura". W maju zapadł uniewinniający wyrok w sprawie członków Rady Programowej "Niwy" o niezgodne z prawem wydawanie dotacji.
Według "Sowietskiej Biełorussii", polityczny podtekst mają też przychodzące z góry "życzenia", by nabożeństwa w miejscowych świątyniach odprawiano po polsku, a nie po białorusku.
W ocenie gazety, BTSK otrzymało "na tyle silny i podstępny cios", że się już nie podniesie, co pozbawi mniejszość białoruską swego ośrodka kulturalnego. "Pieniądze trafią do mniejszości białoruskiej za pośrednictwem innych organizacji; został jedynie zmieniony podmiot, który otrzymuje dotację" - powiedział Skłodowski.
Przewodniczący BTSK Jan Syczewski powiedział w piątek PAP, że wstrzymanie dofinansowania działalności na trzy lata "paraliżuje zarówno organizację jak i kulturę białoruską w Polsce".
Według niego, biorąc pod uwagę to, co robi BTSK jest to "uderzenie bardzo bolesne po kulturze białoruskiej". Organizacja przygotowuje bowiem rokrocznie kilkadziesiąt różnych imprez, w tym festiwale piosenki, festyny ludowe i konkursy dla dzieci i młodzieży, a - jego zdaniem - inna organizacja nie będzie w stanie takich przedsięwzięć zrealizować.
Zdaniem dziennika, powodem pozbawienia BTSK dotacji są deklaracje przewodniczącego Jana Syczewskiego, który publicznie "powiedział kilka ciepłych słów o prezydencie Alaksandrze Łukaszence", a wielu członków towarzystwa negatywnie wypowiadało się o prezes popieranego przez Warszawę Związku Polaków na Białorusi Andżelice Borys.
"W kraju +rozwiniętej demokracji+ to inne myślenie było wykorzystane jako powód do ataków na organizację społeczną" - ocenia Tadeusz Tomaszewski w artykule "Grom z jasnego nieba".
Podkreśla, że jedyną winą Syczewskiego było wydanie dotacji na remont siedziby towarzystwa zamiast na działalność kulturalną, co wystarczyło ministerstwu, "za którego plecami majaczą politycy bliscy braciom Kaczyńskim".
Niezależne portale internetowe cytują wypowiedź Jewhienija Janczuka, członka Białoruskiego Forum Samorządowego w Polsce, który ocenił, że w sprawie BTSK nie można się doszukiwać "politycznej zemsty". "Zasady są dla wszystkich jednakowe: jeśli prawo zostało naruszone, to trzeba reagować" - powiedział białoruskiej redakcji radia Deutsche Welle.
Przypomniał, że polskie ministerstwo pozbawiło dotacji tylko jedną z organizacji białoruskiej mniejszości, ponieważ ujawniło nieprawidłowości w jej pracy, a "nie całą mniejszość białoruską". "Pieniądze, które były przeznaczone na BTSK pójdą na wsparcie innych organizacji naszej mniejszości w Polsce" - podkreślił.
Podobną opinię wyraził szef Białoruskiego Towarzystwa Historycznego w Polsce Oleh Łatyszonok. "W Polsce jest wiele organizacji wspierających białoruską mniejszość. Nikt nie zabierał żadnych pieniędzy Białorusinom. Finansowania pozbawiono tylko jedną, konkretną organizację" - wskazał. (PAP)
kar/ dom/ rof/ ap/par/