32-letni Janusz Świtaj z Jastrzębia Zdroju, od czternastu lat sparaliżowany po wypadku, chce zapewnienia dożywotniej opieki pielęgniarskiej jemu i osobom w podobnej do jego sytuacji oraz zabiega o rozpisanie referendum w sprawie dopuszczalności eutanazji w Polsce. W piątek zamieścił na swojej stronie internetowej wzory wniosków, adresowanych do ministra zdrowia i marszałka Sejmu.
Świtaj, który niedawno poprosił jastrzębski sąd o przerwanie "uporczywej terapii" po śmierci jednego z opiekujących się nim rodziców, prosi internautów o wydrukowanie i przesłanie na jego adres wypełnionych wniosków. Podkreśla, że występuje w imieniu nie tylko swoim, ale i innych osób znajdujących się w podobnej do jego sytuacji. W obydwu sprawach do 27 maja zamierza zebrać po sto tysięcy formalnych wniosków - by nadać im urzędowy bieg.
W adresowanym imiennie piśmie do ministra Zbigniewa Religi znajduje się prośba o zapewnienie Świtajowi szpitalnych warunków, wraz z całodobową opieką pielęgniarską, w domu. Prośba poparta jest wskazaniem, że opiekujący się nim rodzice - mimo że nie są lekarzami - stworzyli mu odpowiednie warunki, dlatego zapewnienie podobnej opieki "nie powinno stwarzać problemów naszemu państwu".
W rozmowie z PAP Świtaj podkreślił, że jest dla niego bardzo ważne, by "jego działania przyniosły możliwie szeroki skutek". Dlatego we wniosku do ministra Religi znajduje się również apel o "rzeczowe zajęcie się osobami, które znajdują się w podobnej sytuacji", poprzez przygotowanie przez ministerstwo odpowiedniej ustawy.
Sam Świtaj obawia się, że opiekujący się nim stale rodzice mają już "swoje lata" i powoli brakuje im sił. Wielokrotnie prosił różne instytucje o zapewnienie mu stałej opieki pielęgniarskiej, "aby rodzice mogli odetchnąć". Tylko władze miasta przyznały mu zasiłek celowy, nie wiadomo jednak na jak długo.
Nawiązując do opublikowanego na stronie internetowej www.switaj.eu wniosku o rozpisanie referendum w sprawie dopuszczalności eutanazji w Polsce, Świtaj podkreślił w piątek że "nie mówimy na razie o wykonywaniu eutanazji, lecz o wiedzy, jakie jest podejście Polaków do tej kwestii". Ocenił, że w tej sprawie na pewno zbierze wymaganą liczbę podpisów, a sam temat referendum może skłonić ponad połowę uprawnionych Polaków do wzięcia w nim udziału.
W minioną środę media obiegła informacja, że Świtaj w jastrzębskim sądzie rejonowym złożył pismo, w którym domaga się, aby po śmierci jednego z rodziców odłączono go od aparatury utrzymującej go przy życiu. Argumentował, że nie chodzi mu o eutanazję, ale o "przerwanie uporczywej terapii" wtedy, gdy jego rodzice nie będą się już mogli nim zajmować.
Świtaj nie otrzymał jeszcze odpowiedzi. Jego list został przekazany do sądu w Gliwicach. Jak poinformował PAP rzecznik gliwickiego sądu okręgowego, sędzia Tomasz Pawlik, sprawa została przekazana do sądu wyższej instancji ze względu na jej charakter - dotyczący ochrony dóbr niematerialnych. Procedura rozpatrywania wniosku może rozpocząć się w przyszłym tygodniu.
W maju 1993 r. Janusz Świtaj miał wypadek na motocyklu, w wyniku którego doszło do zmiażdżenia rdzenia kręgowego i złamania kręgów szyjnych. "Na skutek wypadku doznałem urazu z porażeniem czterokończynowym i niewydolnością oddechową" - napisał na swojej stronie internetowej. Od 1999 r. Świtaj leży w dwupokojowym mieszkaniu rodziców, którym przy pomocy jednej z fundacji udało się kupić respirator. (PAP)
mtb/ wkr/ jra/