Każdy ma prawo wiedzieć, dzięki komu opisywane przez media wydarzenie kulturalne lub naukowe zostało zorganizowane, nawet jeśli przyczynił się do tego sponsor komercyjny - uważa Magdalena Bajer z Rady Etyki Mediów.
Przewodnicząca Rady Etyki Mediów Magdalena Bajer odniosła się w czwartek do zorganizowanej w środę w Warszawie debaty pt. "Problemy sponsoringu wydarzeń kulturalnych i naukowych a rola mediów". Celem debaty było zwrócenie uwagi na kwestię problemu podawania przez media w programach i tekstach informacyjnych nazw sponsorów niekomercyjnych wydarzeń kulturalnych i naukowych.
Bajer podkreśliła w czwartkowej rozmowie z PAP, że odbiorca wiadomości medialnej, np. tekstu prasowego o wydarzeniu kulturalnym lub naukowym, powinien wiedzieć, kto pomógł - także finansowo - w zorganizowaniu opisanego wydarzenia.
"Sponsorowanie samo w sobie nie jest rzeczą złą. Sytuacja nieprawidłowa pojawia się wtedy, kiedy zachodzi zależność między sponsorowanym a sponsorem" - tłumaczyła Bajer.
"Jeżeli jakaś firma sponsoruje transmisję koncertu w radiu publicznym i jest to jasno powiedziane, to nie ma w tym nic złego, bo firma ta nie ma żadnych innych korzyści poza tą, że zyskuje sobie miano dobroczynnej i wspierającej kulturę" - oceniła. W opinii przewodniczącej Rady Etyki Mediów do dwuznacznej sytuacji mogłoby dojść wtedy, gdyby ludzie z firmy sponsorującej, chcieli przy okazji ją reklamować w prasie lub telewizji. To - w opinii Magdaleny Bajer - jest jednak "sprawa przyzwoitości dziennikarzy".
Uczestnicy środowej debaty zorganizowanej przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Reklamy, wśród których znaleźli się reprezentanci firm sponsorujących, mediów i instytucji kulturalnych i naukowych - zobowiązali się delegować przedstawiciela swojej instytucji do zespołu roboczego powołanego pod auspicjami Międzynarodowego Stowarzyszenia Reklamy IAA w Polsce. Grupa będzie miała za zadanie opracowanie "ostatecznego kształtu kodeksu wzorcowych zasad sponsoringowych".
Medioznawca, prof. Wiesław Godzic ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej powiedział PAP w czwartek, że "media są taką instytucją, w której rządzą twarde prawa rynku". W jego opinii apelowanie do mediów o podawanie w programach i tekstach informacyjnych nazw sponsorów jest "nieskuteczne i niepotrzebne".
"Należy wyraźnie zaznaczyć, że taki apel miałby sens jedynie w stosunku do mediów publicznych" - zwrócił uwagę prof. Godzic, uzasadniając, że w telewizji publicznej Stanów Zjednoczonych co jakiś czas pojawia się komunikat: "ten program został stworzony dzięki pomocy finansowej ...(nazwa sponsora)"
"W takiej sytuacji nie ma mowy o żadnej kryptoreklamie, bo skoro ktoś dał pieniądze na stworzenie ciekawego produktu, to ten ktoś powinien być uwidoczniony" - zauważył Godzic.
Jego zdaniem, istnieje także drugi aspekt sponsorowania wydarzeń kulturalnych i naukowych.
"Trzeba by tę sytuację odwrócić, w ten sposób, by dobre przedsięwzięcia naukowe i kulturalne posiadały dobrych PR-owców, którzy spowodują że to sponsorom będzie zależeć na finansowaniu danego wydarzenia" - powiedział prof. Godzic.
"Nawet najambitniejsze przedstawienie czy wydarzenie naukowe także powinno być produktem" - uważa Godzic, dodając, że taka sytuacja zmniejszyłaby problem sponsorowania i podawania tego faktu przez media.(PAP)
agz/ abe/ mhr/