Ratownicy ewakuują tysiące ludzi z wiejskich okolic Sinkiangu na północnym zachodzie Chin, gdzie od niedzieli panują ekstremalne mrozy i śnieżyce. W sąsiedniej Mongolii władze w obliczu najsurowszej od 30 lat zimy zaapelowały o międzynarodową pomoc.
W Sinkiangu pod ciężarem śniegu pozapadały się dachy około 100 tysięcy domów. Zmarły cztery osoby, zginęło 15 tysięcy sztuk bydła - podały w poniedziałek chińskie służby meteorologiczne.
Pasterze zganiają stada z gór na niżej położone tereny, aby zdążyć przed kolejnym naporem mrozów i śnieżyc, przewidywanym na środę.
Temperatury w niektórych częściach Sinkiangu mogą w środku tygodnia spaść nawet do minus 43 stopni Celsjusza - podał Wei Rongqing ze stacji meteorologicznej w Sinkiangu.
Bezpośrednie straty ocenia się według niego na 300 mln juanów (44 mln dolarów), ale najprawdopodobniej będą większe.
W rejonie Sinkiangu wysuniętym na północ, graniczącym z Kazachstanem i Mongolią, spadło już pół metra śniegu i opady trwają.
Bardzo ucierpiała hodowla bydła. Zarówno dzikie, jak i hodowlane zwierzęta nie mogą znaleźć pożywienia, ale teraz już władze centralne rozdają paszę - powiedział Wei. Dodał, że surowe warunki dotknęły około pół miliona ludzi: część straciła domy, inni są pozbawieni dostaw lub w ogóle ocięci od świata z powodu śniegu i oblodzenia dróg.
Minister spraw zagranicznych i handlu Mongolii Gombodżaw Zandanszatar powiedział w poniedziałek, że na większości wiejskich terenów spadło już pół metra śniegu. W zamieciach zaginęło blisko 800 sztuk bydła, a część dróg została zasypana przez śnieg.
"Mongolia potrzebuje kryzysowych dostaw ciepłej odzieży, generatorów prądu, urządzeń grzewczych i zestawów pierwszej pomocy" - apelował Zandanszatar na konferencji prasowej. (PAP)
klm/ mc/
5492381, 5496039