Praca na kontraktach, w systemie zmianowym lub równoważnym, zlecanie usług niepublicznym zakładom opieki zdrowotnej, obsadzanie dyżurów rezydentami - takie pomysły mają dyrektorzy szpitali na zmianę przepisów o czasie pracy lekarzy.
W wielu szpitalach trwają negocjacje dyrektorów z lekarzami. Wchodzące w życie od stycznia przepisy uniemożliwiają - bez zgody lekarza - dłuższą pracę niż 48 godzin tygodniowo.
Najtrudniejsza sytuacja jest w szpitalach zadłużonych. Na przykład dyrektor zadłużonego na blisko 30 mln zł Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 3 w Rybniku (Śląskie), liczącego 20 oddziałów, nie może spełnić postulatów lekarzy domagających się pensji w wysokości trzech średnich krajowych. Wysłał więc m.in. do wojewody, marszałka województwa i Narodowego Funduszu Zdrowia informację o możliwości zawieszenia po 1 stycznia pracy oddziałów placówki w związku z "brakiem zabezpieczenia".
Z informacji zebranych przez PAP wynika, że zmianą przepisów najmniej martwią się ci dyrektorzy, którzy latem podpisali porozumienia ze strajkującymi lekarzami. Ugody, które poparte zostały podwyżkami, zawierają zapisy dotyczące płacy lekarzy. Chodzi jednak głównie o lekarzy zatrudnionych na kontraktach.
Dyrekcja Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Koninie (Wielkopolska), będącego pod względem zatrudnienia największą tego typu placówką w regionie, liczy, że nie powinno być większych kłopotów w związku z wejściem w życie przepisów o ograniczonym czasie pracy lekarzy. 65 proc. załogi lekarskiej jest bowiem na kontraktach. W sierpniu dyrekcja placówki uzgodniła z OZZL stawki, jakie będą w umowach kontraktowych obowiązywać w 2008 r.
Także dyrekcja Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie- Prokocimiu (Małopolska) porozumiała się z lekarzami w sprawie podwyżek płac i pracy w godzinach nadliczbowych od 1 stycznia przyszłego roku. Zgodnie z kompromisem lekarze z drugą specjalizacją będą zarabiać 4 tys. zł brutto. Przez dwa pierwsze miesiące przyszłego roku lekarze będą też realizować godziny nadliczbowe.
W Olsztynie (woj. warmińsko-mazurskie) dyrektorzy dwóch największych szpitali - wojewódzkiego szpitala zespolonego i szpitala dziecięcego - także zapewniają, że po 1 stycznia ich placówki będą funkcjonować bez zakłóceń. W szpitalu wojewódzkim oprócz ordynatorów wszyscy lekarze pracują na kontraktach, w szpitalu dziecięcym umowy o pracę ma 25 proc. lekarzy, pozostali pracują na kontraktach. Dyrektor tej placówki, Krystyna Piskorz- Ogórek, powiedziała, że po 1 stycznia na dyżurach będzie mniej lekarzy, ale jej zdaniem nie pogorszy to opieki nad pacjentami.
W woj. zachodniopomorskim ponad 90 procent lekarzy pracuje w oparciu o kontrakty. Jak wyjaśnił PAP przewodniczący Okręgowej Izby Lekarskiej w Szczecinie Mariusz Pietrzak, w umowach tego typu osobno kontraktowana jest normalna, ośmiogodzinna praca lekarza w dzień i osobno dyżury. Te zadania są inaczej wyceniane i mają różne stawki - wyjaśnił. Dodał, że lekarze mogą jedynie renegocjować wysokość kontraktów.
Tak jest m.in. w woj. kujawsko-pomorskim, gdzie większość lekarzy w szpitalach jest zatrudniona na kontraktach. Medycy wypowiadają umowy i żądają wyższych płac.
Podobna sytuacja panuje w szpitalu Wojewódzkim w Koszalinie (Zachodniopomorskie), gdzie trwają negocjacje płacowe między dyrekcją a lekarzami pracującymi na kontraktach. Lekarze domagają się podwyższenia zakontraktowanych stawek. Jeśli do tego nie dojdzie, 67 lekarzy może w lutym odejść ze szpitala zatrudniającego łącznie ok. 200 medyków. 47 osób już złożyło wypowiedzenia, 20 kolejnych ma to zrobić na początku stycznia.
Rozmowy trwają jeszcze w wielu regionach. Według wiceszefa zarządu OZZL w Kielcach dr Sławomira Domagały, w Świętokrzyskiem w żadnym ze szpitali dyrekcja nie umówiła się jeszcze z lekarzami w sprawie ich nadobowiązkowych dyżurów po 1 stycznia.
Dyrekcja szpitala powiatowego w Końskich liczy, że zmiana przepisów nie zdezorganizuje pracy w placówce, bo zgodnie z ostatnim postrajkowym porozumieniem, regulują tę kwestię umowy cywilnoprawne pracodawcy z lekarzami, uwzględniające niższą stawkę wynagrodzenia za zwykły dzień roboczy i wyższą - za wolną sobotę i święto.
Z kolei z-ca dyrektora Szpitala Chorób Płuc i Gruźlicy w Czerwonej Górze koło Kielc dr Jerzy Szebla nie jest takim optymistą - 400-łóżkowego szpitala nie stać na opłacenie nocnych dyżurów aż 12 specjalistom. Według niego, pracę można zorganizować tak: pierwszej pomocy udziela lekarz-rezydent, chorych w ciężkim stanie obsługuje anestezjolog, lekarz-konsultant "jest pod telefonem". Szebla zastanawia się też nad wprowadzeniem systemu zmianowego.
Na Lubelszczyźnie z przepisami o czasie pracy lekarzy poradził sobie szpital w Opolu Lubelskim. Całodobową opiekę lekarską na czterech oddziałach szpitala zapewniają niepubliczne zakłady opieki zdrowotnej (NZOZ), które utworzyli lekarze. Szpital kupuje od nich usługi.
W Wielkopolsce trwają przymiarki do wprowadzenia pracy w trybie równoważnym (polega on na przedłużeniu dobowego wymiaru czasu pracy i zrównoważeniu go z odpowiednim wymiarem odpoczynku) lub podpisania kontraktów. Według szefowej wielkopolskiego oddziału OZZL Haliny Bobrowskiej, sytuacja w szpitalach na początku roku nie powinna być odczuwalna dla pacjentów. Może wystąpić jedynie pewne zmniejszenie obsady lekarskiej.
W Łódzkiem powstał zespół negocjacyjny ds. czasu pracy lekarzy. Zaleca on podpisywanie przez lekarzy zgody na pracę powyżej 48 godzin tygodniowo po warunkiem istotnych podwyżek wynagrodzenia zasadniczego od 1 stycznia i zawieranie umów opt-out wstępnie na cztery miesiące. Zespół odrzuca system zmianowy i równoważny.
W Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Radomiu (Mazowsze) do rozmów z dyrekcją wyznaczony jest Komitet Negocjacyjny OZZL działający przy tej lecznicy. Chcą oni reprezentować wszystkich lekarzy na Mazowszu.
Lekarze sprzeciwiają się planom wprowadzenia równoważnego systemu pracy. Miałby on polegać na tym, że w ciągu dnia pracowaliby na dwie sześciogodzinne zmiany, potem byłby 12-godzinny dyżur. Po sześciu godzinach lekarz miałby zapewnione sześć godzin wolnego, po dyżurze - 12 godzin. W ramach etatu lekarz pracowałby 37 godzin 55 minut tygodniowo. Potem dostawałby już wynagrodzenie jak za godziny nadliczbowe. Zdaniem lekarzy, takie rozwiązanie spotęguje jeszcze bardziej braki kadrowe, uniemożliwi lekarzom szkolenie się i spowoduje brak ciągłości opieki jednego lekarza nad pacjentem.
Medycy proponują utrzymanie po Nowym Roku dotychczasowego, jednozmianowego systemu pracy oraz dyżurów lekarskich (16 godzin i 25 minut - w dzień powszedni i 24 godziny - w soboty i święta). Twierdzą, że ich stanowisko jest zgodne z interpretacją nowych przepisów o czasie pracy lekarzy, którą przyjmuje Państwowa Inspekcja Pracy.
Za zgodę na takie rozwiązanie chcą "zachęty finansowej" ze strony dyrekcji.
Na Podlasiu, w wojewódzkim szpitalu w Łomży poważne kłopoty z obsadą dyżurów lekarskich po 1 stycznia wystąpić mogą na 3-4 oddziałach spośród ponad 20. Dyrekcja szpitala zaproponowała prawie 170 zatrudnionym tam lekarzom dwa rozwiązania - albo przejście na system pracy równoważnej, albo zgodę na całościowe kontrakty. Problemu powinno nie być w Szpitalu Ogólnym w Wysokiem Mazowieckiem, w którym zatrudnionych jest 45 lekarzy - większość na kontraktach.
Na Pomorzu nadal trwają rozmowy z dyrektorami szpitali na temat podniesienia wartości finansowej tzw. punktu. W zależności od szpitala wynosiłby on 12, 15 czy 16 złotych. "Mając więcej pieniędzy do dyspozycji dyrektorzy szpitali z pewnością doszliby do porozumienia z lekarzami" - uważa szef Departamentu Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego w Gdańsku Ryszard Karpiński.
W Specjalistycznym Szpitalu Wojewódzkim w Słupsku (Pomorskie) na razie nie są prowadzone żadne negocjacje płacowe w związku z nowymi regulacjami dotyczącymi czasu pracy. Jak powiedział PAP dyrektor placówki Ryszard Stus, "ordynatorzy zadeklarowali gotowość do pracy ponad limity, oczekują jednak za to wyższego wynagrodzenia".
Problemu czasu pracy nie rozwiązano jeszcze we Wrocławiu. Główne wrocławskie szpitale nadal prowadzą rozmowy z lekarzami. "Nasz szpital jest za duży, by możliwa była ewakuacja pacjentów, dlatego musimy zrobić wszystko, żeby dojść do porozumienia. Na najbliższe cztery miesiące wszystko mamy jednak zabezpieczone" - powiedział PAP dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego we Wrocławiu, prof. Wojciech Witkiewicz.
W Nowym Targu (Podhale) dyrekcja policzyła, że na zabezpieczenie roszczeń lekarzy potrzeba około 250 tysięcy złotych. W szpitalu na 14 oddziałach pracuje 96 lekarzy, z którymi prowadzone są obecnie rozmowy indywidualne. Zdaniem dyrektora, do końca tygodnia wszystkie umowy i porozumienia z lekarzami będą podpisane.
Kiciński dodał, że na podniesienie wynagrodzeń lekarzy szpital był przygotowany, ale dopiero w połowie przyszłego roku. Według porozumienia, którego podpisanie zakończyło strajki w lipcu tego roku, lekarz bez specjalizacji miał od 1 lipca 2008 r. otrzymywać jedną średnią pensję krajową czyli około 2.800 złotych, ze specjalizacją - 4.200 złotych. Luki organizacyjne dyrektor chce wypełnić kontraktami, w których nie obowiązują limity godzinowe. (PAP)
bos/ jes/ lun/ ren/ kpr/ rpo/ sz/ jaw/ jwo/ ali/ jes/ mgm/ epr/ mwi/ kli/ ilp/ mic/ iwe/ rgr/ mch/ jch/ rau/ sibi/ wkr/ gma/