Szczecińscy posłowie PO - szef lokalnych struktur tej partii Sławomir Nitras oraz Magdalena Kochan - są oburzeni, że tutejsza prokuratura przesłuchuje kobiety, które urodziły dziecko w niemieckim szpitalu w Schwedt.
Od końca kwietnia tego roku szczecińska prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie porodów Polek, wszczęte po doniesieniu miejscowego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia, który poprosił o wyjaśnienie ewentualnych nieprawidłowości. W ocenie Funduszu mogło dojść do wyłudzenia pieniędzy z NFZ, który musi za porody zapłacić niemieckiej kasie chorych.
Śledztwo dotyczy "doprowadzenia zachodniopomorskiego oddziału NFZ do niekorzystnego rozporządzenia mieniem z tytułu refundacji kosztów usług medycznych świadczonych w Schwedt".
Jak powiedziała w poniedziałek PAP rzeczniczka szczecińskiej Prokuratury Okręgowej Małgorzata Wojciechowicz, śledztwo wciąż trwa, trwają też przesłuchania kobiet, które rodziły w przygranicznym Schwedt. Prokuratura musi przesłuchać ok. 400 kobiet.
Szczecińscy posłowie PO zapowiedzieli na poniedziałkowej konferencji prasowej w Szczecinie, że na najbliższym posiedzeniu Sejmu zapytają ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego, czy ma wiedzę o tej sprawie.
W opinii Nitrasa przesłuchiwanie kobiet to "ewidentna szykana wobec polskich pacjentów", którzy - jak twierdzi - mają prawo do wyboru lekarza i miejsca, także za granicą, w którym chcą być leczeni. To w jego przekonaniu "próba wywarcia presji" na tych, którzy chcą w ten sposób z usług medycznych skorzystać.
Posłowie przyznali, że polskie prawo nie jest w tej kwestii precyzyjne.
Ich zdaniem fakt, że polskie kobiety decydują się urodzić dziecko w niemieckim szpitalu, gdzie są lepsze warunki i opieka medyczna, powinien prowadzić jedynie do podniesienia poziomu usług medycznych w kraju.
Media już w zeszłym roku donosiły, że wiele Polek, mieszkających w pobliżu granicy z Niemcami, woli rodzić dzieci w położonej niedaleko Szczecina klinice w Schwedt niż w polskich szpitalach.
Do porodów niemiecka klinika zachęcała na swej stronie internetowej, m.in. zachwalała doskonałe warunki pobytu oraz świetną opiekę, świadczoną także przez polskojęzyczny personel medyczny.
Zdaniem NFZ, szpital prowadził w ten sposób świadomą akcję marketingową. Według informacji Funduszu kobiety, które przyjeżdżały rodzić do Schwedt, były przed porodem proszone o podpisanie oświadczenia, iż poród miał charakter nagły i zaczął się, gdy np. przebywały w tym mieście na zakupach. W takich sytuacjach NFZ zobowiązany jest do refundacji kosztów niemieckiej kasie chorych.
Według danych zebranych przez zachodniopomorski oddział Funduszu w 2006 r. w niemieckim szpitalu dzieci urodziło ponad 200 Polek i wszystko wskazuje na to, że w ubiegłym roku było podobnie. Średni koszt porodu w Niemczech wynosi 1,5-2 tys. euro, podczas gdy w polskim szpitalu - ok. 1100 złotych.
Do tej pory zachodniopomorski oddział zakwestionował dokumenty finansowe z niemieckich kas chorych, czyli tzw. noty obciążeniowe na ponad 250 tys. euro za świadczenia medyczne udzielone w Schwedt do maja 2006 roku. Według szacunków NFZ od 2005 roku do końca 2007 koszt wszystkich polskich porodów w Schwedt mógł wynieść nawet milion euro.
Z informacji przekazanych oddziałowi Funduszu w Szczecinie przez niemiecką kasę chorych we Frankfurcie nad Odrą wynika, że za porody Polek kasa ta do kwietnia br. przekazała szpitalowi w Schwedt ponad 430 tys. euro, a kolejnych 250 tys. euro ma jeszcze do zapłacenia. Kasa domaga się teraz refundacji kosztów od polskiego ubezpieczyciela i skierowała przeciwko szpitalowi sprawę do tamtejszej prokuratury.
NFZ w Szczecinie wstrzymał płatności za wykonane procedury medyczne wobec wszystkich niemieckich kas chorych w tych przypadkach, w których ustalono dane osobowe kobiet, rodzących w szpitalu w Schwedt. (PAP)
mgm/ par/ mow/