Wiersze Czesława Miłosza i własne utwory czytali nobliści Wisława Szymborska i Seamus Heaney oraz litewski poeta Tomas Venclova podczas wieczoru poetyckiego, który w piątek zainaugurował w Krakowie Festiwal Literacki im. Czesława Miłosza.
"Stał się cud. Tym cudem jest obecność w Krakowie, wśród nas, najwybitniejszych poetów z wielu krajów. Tym cudem jest także zainteresowanie towarzyszące poezji" - powiedział prowadzący spotkanie dyrektor programowy festiwalu, Jerzy Illg. "Sprawcą tego cudu jest Czesław Miłosz" - dodał, podkreślając, że Kraków spłaca u poety dług, zaciągnięty przed laty.
"Zaciągnęliśmy u Miłosza rzeczywiście wielki dług -wybrał on to miasto, jako port swojego przeznaczenia. Był tutaj szczęśliwy, był dumny mogąc gościć tutaj swoich przyjaciół poetów z wielu krajów" - powiedział Illg.
Poeci czytali swoje ulubione wiersze patrona festiwalu. Seamus Heaney otworzył wieczór wierszem Miłosza "Wyznanie", zaczynającym się słowami: "Panie Boże, lubiłem dżem truskawkowy/ I ciemną słodycz kobiecego ciała./ Jak też wódkę mrożoną, śledzie w oliwie/". W zakończeniu tego wiersza Miłosz pisał o sobie: "Pragnący wielkości,/ Umiejący ją rozpoznać gdziekolwiek jest,/ A jednak niezupełnie jasnego widzenia,/ Wiedziałem, co zostaje dla mniejszych, jak ja:/ Festyn krótkich nadziei, zgromadzenie pysznych,/ Turniej garbusów, literatura.".
Wisława Szymborska wybrała utwór Miłosza "Te schody", a Tomas Venclova - przeczytał trzecią część wiersza "W Szetejniach".
Później poeci czytali własne utwory. Wisława Szymborska wybrała te spośród swoich utworów, które korespondują z zaczerpniętym z twórczości Miłosza hasłem tegorocznego festiwalu: "Zniewolony umysł".
"Każdy poeta chciałby, żeby jego wiersze były jak najdłużej czytane, rozumiane, potrzebne ale jednocześnie - przypuszczam - każdy poeta ma wiersze, którym życzy żeby przestały być aktualne. Są to wiersze o nienawiści, o przemocy, która pustoszy kraje i ludzkie serca. Dlatego pod tym kątem wybrałam wiersze niektóre bardzo dawno już napisane ale niestety nie tracące aktualności" - zastrzegła poetka.
Przeczytała wiersze: "Dzieci epoki", "Jacyś ludzie", "Zamachowcy i "Nienawiść".
Tomas Venclova, wyrecytował po litewsku swój wiersz "Gobelin". A potem bezbłędnie przeczytał go po polsku; Venclova jest profesorem języków i literatur słowiańskich w Yale University. Litewski poeta odczytał także m.in. wiersze: "Pojezierze" i "Dyktator".
Seamus Heaney, goszczący w Krakowie już po raz siódmy, czytał wiersze o walkach o wolność swych irlandzkich rodaków w XVIII w. Przypomniał też "Ostrygi", "Lato 1969", "Grę na pile". Noblista poproszony o przeczytanie wiersza "Granice pisania" zakłopotany spostrzegł, że kartka z tym utworem zawieruszyła się. Wtedy wszyscy poeci i prowadzący spotkanie rozpoczęli poszukiwania wiersza na stoliku, na kanapach i pod nimi - bez rezultatu. Po kilku minutach wiersz przyniesiono zza kulis.
Wieczór poetycki w Operze Krakowskiej przez pierwsze 45 minut był transmitowany przez TVP Kultura. Wraz z zakończeniem transmisji zamilkło nagłośnienie sceny, co wymusiło krótką przerwę, podsumowaną przez Jerzego Illga słowami: "To, czego nie ma w telewizji, nie istnieje".
W drugiej części wieczoru wraz z Seamusem Heaneyem wystąpili tłumacze jego poezji - Magda Heydel i Paweł Marcinkiewicz, którzy czytali swoje przekłady irlandzkiego poety.
Organizatorem Festiwalu Literackiego im. Czesława Miłosza, który potrwa do poniedziałku, jest Instytut Książki.(PAP)
czo/ ls/