Prokuratura Apelacyjna w Warszawie (PA) analizuje zawiadomienie Jarosława Kaczyńskiego w sprawie domniemanego sfałszowania jego teczki sporządzonej przez SB - by ustalić, która jednostka poprowadzi śledztwo w tej sprawie.
Rzecznik PA Zbigniew Jaskólski powiedział w piątek PAP, że zależnie od wyników tej analizy formalnej, śledztwo poprowadzi albo sama prokuratura apelacyjna, albo któraś z prokuratur jej podległych. Nie chciał wypowiadać się co do meritum sprawy.
Prokuratura Krajowa przesłała PA zawiadomienie lidera PiS o fałszerstwie jego teczki. Według Ministerstwa Sprawiedliwości, "istnieją dowody", iż doszło do sfałszowania dokumentów J. Kaczyńskiego z teczki obecnie znajdującej się w IPN. Zdaniem resortu, nie budzi żadnych wątpliwości to, że "w ramach "inwigilacji prawicy" z lat 90. służby specjalne dopuszczały się fałszowania dokumentów, w celu m.in. skompromitowania działaczy prawicy, a szczególnie braci Kaczyńskich.
J. Kaczyński zapowiedział, że w piątek ujawni swą teczkę. Pytany, dlaczego do tej pory tego nie zrobił, mówił, że "są tam ślady działania pana Lesiaka". Płk Jan Lesiak stał na czele tajnego zespołu w UOP, który od 1992 r. prowadził nielegalne operacje przeciwko ugrupowaniom prawicowym, m.in. Porozumieniu Centrum - partii braci Kaczyńskich.
Kaczyński zapowiedział też, że będzie starał się dowiedzieć kto z polityków wiedział o dokonywanych fałszerstwach.
"Przypomnę, że na początku lat 90. były podejmowane wobec grupy polityków prawicy rozmaite działania o charakterze przestępczym. Te działania znalazły swój wyraz również w medialnych napaściach pod adresem Jarosława Kaczyńskiego, które przedstawiały w sposób zafałszowany, nieprawdziwy i oszczerczy jego przeszłość i działalność w okresie opozycyjnym" - mówił w środę minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
"Działania były rozpoznawane przez sąd i zakończyły się wyrokiem prawomocnym, w którym osoby, które tego fałszerstwa się dopuszczały, zostały skazane. Zgromadzony wówczas materiał dowodowy w zderzeniu z faktami, które zostały przedstawione w tym zawiadomieniu, uprawdopodabnia, że doszło tutaj do popełnienia przestępstwa" - dodał Ziobro.
(Głośna była sprawa opublikowania sfałszowanej "deklaracji lojalności" J. Kaczyńskiego ze stanu wojennego przez tygodnik "NIE" w 1993 r. Marek Barański sugerował tam, że ówczesny lider PC był informatorem SB. W 1998 r. Barański został skazany na karę grzywny w procesie karnym, jaki wytoczył mu Kaczyński. Jeszcze przed wyrokiem Barański przyznał, że "lojalka" była fałszywa, a on sam padł ofiarą prowokacji UOP, za co przeprosił Kaczyńskiego. Sąd uznał, iż Kaczyński nie podpisywał w grudniu 1981 r. żadnej "lojalki" i że nie był współpracownikiem SB - PAP).
W pierwszej połowie lat 90. doszło do nielegalnej inwigilacji przez UOP prawicowej opozycji wobec prezydenta Lecha Wałęsy i premier Hanny Suchockiej - w tym m.in. J. i L. Kaczyńskich. Przekroczenie w latach 1991-1997 uprawnień, m.in. przez stosowanie "technik operacyjnych" i "źródeł osobowych" wobec legalnych ugrupowań prawicowych, warszawska prokuratura zarzuciła płk. Lesiakowi, za co grozi do 3 lat więzienia.
Wątek ewentualnej odpowiedzialności jego przełożonych umorzono w 2002 r. Niewykluczone jest jednak rozszerzenie kręgu osób podejrzanych, bo jak informował wielokrotnie Ziobro - Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego "ustaliła cały szereg nowych, wcześniej nieznanych czy wręcz ukrywanych dokumentów" dotyczących całej sprawy. (PAP)
sta/ pz/ malk/