Nazwisko tegorocznego laureata literackiej nagrody Nobla poznamy w czwartek. Na listach zakładów firm bukmacherskich wśród typów tegorocznego laureata przewijają się nazwiska trójki polskich pisarzy - Adama Zagajewskiego, Olgi Tokarczuk i Tadeusza Różewicza.
Co roku firmy bukmacherskie przyjmują zakłady dotyczące werdyktu Szwedzkiej Akademii. W tym roku wiele osób obstawia pisarzy azjatyckich. W rankingu firmy bukmacherskiej Ladbrokes, najczęściej typowany jest Haruki Murakami, na czwartym miejscu - chiński pisarz Mo Yan. W przeddzień przyznania nagrody drugą pozycję zajmuje Węgier Peter Nadas, a trzecią irlandzki pisarz William Trevor. W środę najwyżej typowaną polską pisarką była Olga Tokarczuk na 26 pozycji. Adam Zagajewski znalazł się na miejscu 32, a Tadeusz Różewicz zajmuje 106 pozycję.
Nieco inaczej układają się zakłady innej międzynarodowej firmy bukmacherskiej Unibet. Zdaniem zakładających się największe szanse w tym roku ma Haruki Murakami, drugi jest Mo Yan. Adam Zagajewski typowany jest na 15 pozycji, Tadeusz Różewicz - na 40, a Olga Tokarczuk - 51.
Twórca wywodzący się z Azji lub krajów arabskich albo Afryki, raczej pisarz niż poeta - może otrzymać tegoroczną nagrodę Nobla w dziedzinie literatury - to najczęstsze typy szwedzkich ekspertów przed czwartkowym ogłoszeniem laureata. Faworytem szefowej działu kultury w szwedzkiej telewizji SVT, Malin Jacobson Bath jest japoński pisarz Haruki Murakami. Chciałaby ona jednak, aby nagroda Nobla trafiła do polskiego poety Adama Zagajewskiego. "To jednak mało prawdopodobne z uwagi, że w zeszłym roku nagroda została przyznana również za poezję (Szwedowi Tomasowi Transtroemerowi)" - uważa Jacobson Bath.
Wiadomo już, że z tego powodu tegoroczna Nagroda Nobla w dziedzinie literatury nie trafi do twórcy ze Szwecji. Ujawnił to publicznie szwedzkim dziennikarzom Odd Zschiedrich z przyznającej nagrodę Akademii Szwedzkiej.
Według ekspertów w tym roku Akademia Szwedzka może wyróżnić twórcę z Afryki. Krytyk literatury Ingrid Elam jako potencjalnego noblistę wskazuje kenijskiego pisarza Ngugi Wa Thiong'o, a dziennikarz Szwedzkiego Radia Gunnar Bolin obstawia nigeryjskiego poetę i pisarza Chinuę Achebe. Mającą senegalskie korzenie francuską pisarkę Marie Ndiaye typuje dziennikarka Szwedzkiego Radia Jenny Teleman.
Mimo że szwedzcy akademicy odcinają się od takich spekulacji, nie od dziś wiadomo, że Nobel literacki miewa charakter polityczny. Z tego powodu wysoko oceniane są akcje syryjsko-libańskiego poety Alego Ahmada Saida, piszącego pod pseudonimem Adonis. W czerwcu zeszłego roku poeta, który na co dzień mieszka we Francji, odebrał niemiecką Nagrodę Goethego. W tym samym miesiącu opublikował w libańskiej gazecie "As-Safir" list otwarty do syryjskiego prezydenta Bashara Assada, wzywając go do zakończenia represji wobec opozycji. Zeszłoroczna "arabska wiosna" mogła też zwiększyć szanse mieszkającej we Francji algierskiej pisarki Assie Djebar.
Brany jest także pod uwagę wymieniany od lat w rankingach przednoblowskich spekulacji izraelski pisarz Amos Oz, znany z zaangażowania w budowanie palestyńsko-izraelskiego porozumienia. W spekulacjach pojawiają się też amerykańscy pisarze od lat wymieniani wśród potencjalnych noblistów: Philip Roth, Joyce Carol Oates, Cormac McCarthy, Bob Dylan. Weteranami noblowskich rankingów są też włoski pisarz i dziennikarz Claudio Magris, Milan Kundera (Czechy), Thomas Pynchon (USA), Salman Rushdie (Indie).
Szwedzka Akademia lubi zaskakiwać publiczność. W ostatnim dziesięcioleciu kilka razy wybierano pisarzy niemal nieznanych nawet krytykom literackim, jak Chińczyk Gao Xingjian. Harold Pinter jest co prawda szeroko znany, lecz jego zaangażowanie w politykę sprawiło, że wybór ten postrzegany był jako kontrowersyjny. Także Nobel dla Austriaczki Elfriede Jelinek w 2004 roku podzielił środowiska literackie na świecie - tym razem krytykowano zaangażowanie pisarki w feminizm oraz jej lewicowe poglądy. Nagroda dla Orhana Pamuka spotkał się z aprobatą niemal wszędzie, poza ojczyzną pisarza, gdzie opinia publiczna nie umie mu wybaczyć, że otwarcie nazywa ludobójstwem rzeź Ormian przeprowadzoną przez jego rodaków na początku XX wieku.
Najbardziej kontrowersyjnym Noblem literackim pozostaje jednak decyzja jury z 1974 roku, kiedy wybrano szwedzkich pisarzy: Eyvinda Johnsona i Harry'ego Martinsona. Obserwatorów oburzyło nie to, że nagrodzeni pisarze byli mało znani, ani nawet nie okoliczność, że wybierając ich pominięto takie sławy jak Graham Greene czy Saul Bellow. Kontrowersje wzbudził fakt, że obaj nagrodzeni literaci zasiadali w noblowskim panelu i uczestniczyli w głosowaniu wybierając laureata.
Emocje towarzyszące spekulacjom może nieco ochłodzić przypomnienie, że wielcy pisarze - tacy jak Marcel Proust, James Joyce, Bertolt Brecht, Jorge Borges czy Graham Greene - nigdy Nobla nie dostali, a nazwiska wielu literatów uhonorowanych tą nagrodą szybko odeszły w zapomnienie.
Ktokolwiek zostanie laureatem literackiego Nobla w tym roku, otrzyma mniej pieniędzy niż poprzedni laureaci. W czerwcu Fundacja Noblowska w Sztokholmie, która realizuje testament Alfreda Nobla, ogłosiła, że w 2012 roku laureaci zamiast dotychczasowych 10 milionów koron po raz pierwszy otrzymają po 8 mln koron (równowartość 940 tys. euro zamiast 1,2 mln euro). Powodem tej 20-procentowej obniżki jest światowy kryzys. Jak powiedział agencji DPA dyrektor wykonawczy Fundacji Noblowskiej Lars Heikensten, obniżenie wysokości nagród było konieczne dla "utrzymania finansowej stabilności fundacji".
Nazwisko tegorocznego laureata literackiej Nagrody Nobla poznamy w czwartek o godzinie 13, kiedy ogłosi je sekretarz Akademii Szwedzkiej Peter Englund. Wybór jest tajny, ale zawsze wywołuje wcześniejsze spekulacje. W tym roku już dwukrotnie ktoś założył fałszywe konto na Twitterze, najpierw podając się za Englunda, potem za Akademię Szwedzką. Sekretarz Akademii wydał oświadczenie, w którym napisał, że "nie prowadził, nie prowadzi i nie zamierza prowadzić konta na Twitterze". (PAP)
Ze Sztokholmu Daniel Zyśk (PAP)
zys/ aszw/ mlu/ mow/