Uzgodnione między prezydentem Bronisławem Komorowskim a premierem Donaldem Tuskiem porozumienie może oznaczać, iż przewidziane w konstytucji terminy dotyczące tworzenia nowego rządu mogą zostać w całości wykorzystane ze względu na prezydencję - wynika z nieoficjalnych informacji PAP.
Zgodnie z terminami konstytucyjnymi nowy rząd mógłby powstać nawet dopiero na początku grudnia.
Premier w wywiadzie dla "Polityki" powiedział, że chce, by rząd pozostał w niezmienionym składzie do końca roku, co - według komentatorów - oznaczałoby dymisję obecnego gabinetu i następnie powołanie go w takim samym składzie.
Jednak po środowym spotkaniu z prezydentem Tusk poinformował, że przyniosło ono rozwiązanie, dzięki któremu można pogodzić "dwie potrzeby: czyli szybszego niż w nowym roku utworzenia nowego rządu, bez kroków pośrednich, a równocześnie zabezpieczenia programu prezydencji". Szczegółową informację o tym ma przedstawić w czwartek.
Przed spotkaniem z Tuskiem prezydent planował wstępnie desygnować nowego premiera w przyszłym tygodniu. Komorowski mówił o takiej możliwości m.in. w wywiadzie dla Reutersa, takie były też nieoficjalne informacje PAP.
Jednak po środowym spotkaniu Komorowskiego z Tuskiem Kancelaria Prezydenta nie potwierdziła informacji o tym, że w przyszłym tygodniu Bronisław Komorowski zamierza desygnować nowego premiera. Jak zaznaczyła szefowa prezydenckiego biura prasowego Joanna Trzaska-Wieczorek, prezydent najpierw zwoła posiedzenie Sejmu, na co ma 30 dni od daty wyborów. Ostatnim możliwym terminem jest 8 listopada.
Niewykluczone zatem, że przesunięte może zostać także planowane wstępnie na koniec października pierwsze posiedzenie Sejmu.
Z informacji PAP ze źródeł zbliżonych do prezydenckiej kancelarii, uzyskanych już po spotkaniu, wynika, że przewidziane w konstytucji terminy dotyczące tworzenia nowego rządu mogą zostać w całości wykorzystane ze względu na trwającą prezydencję. Wcześniej premier zapowiedział, że chce, aby do końca roku ze względu na prezydencję nie zmieniać składu rządu.
Bronisław Komorowski już wcześniej mówił, że logika demokracji wskazuje, że misję tworzenia rządu otrzyma szef zwycięskiej partii PO - Donald Tusk.
Zgodnie z konstytucją pierwsze posiedzenia Sejmu i Senatu zwołuje prezydent. Ustawa zasadnicza przewiduje także, że prezydent desygnuje prezesa Rady Ministrów, który proponuje skład rządu. Prezydent powołuje premiera wraz z pozostałymi członkami Rady Ministrów w ciągu 14 dni od pierwszego posiedzenia Sejmu, czyli w tym roku najpóźniej 22 listopada.
Premier, w ciągu 14 dni od powołania przez prezydenta, przedstawia Sejmowi program działania Rady Ministrów z wnioskiem o udzielenie jej wotum zaufania. Musi się to zatem stać najpóźniej 6 grudnia. Wotum zaufania Sejm uchwala bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.
Gdyby nie udało się powołać rządu bądź Radzie Ministrów nie udzielono by wotum zaufania, Sejm ma dwa tygodnie na wybór premiera oraz proponowanych przez niego członków rządu bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Prezydent powołuje tak wybraną Radę Ministrów i odbiera przysięgę od jej członków.
Gdyby i ten krok się nie powiódł, prezydent w ciągu 14 dni powołuje premiera i na jego wniosek pozostałych członków Rady Ministrów oraz odbiera od nich przysięgę. Sejm w ciągu 14 dni od dnia powołania rządu przez prezydenta udziela jej wotum zaufania większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.
W razie nieudzielenia rządowi wotum zaufania w tym trybie prezydent skraca kadencję Sejmu i zarządza wybory. (PAP)
eaw/ hgt/ par/ jra/