Udało się przywrócić ruch na trasie Słupsk-Szczecinek. W miejscowości Korzybie trasę blokowały dwa pociągi, które zderzyły się we wtorek rano. W nocy odholowano zniszczone lokomotywy i wagony na boczne tory, udrożniając w ten sposób trasę.
O odblokowaniu trasy poinformował PAP w środę rano dyspozytor Zakładu Linii Kolejowych w Szczecinie.
Do zderzenia dwóch pociągów relacji Słupsk-Szczecinek jadących z przeciwnych kierunków doszło we wtorek o godz. 9.10 na wysokości stacji w Korzybiu. Prawdopodobnie jeden z nich wjechał na stację przy czerwonym świetle.
We wtorek wieczorem, gdy policja i prokuratorzy zakończyli czynności na miejscu zdarzenia, kolejarze rozpoczęli stawianie na tory wykolejonych składów, by je odholować na boczne tory.
W wypadku w Korzybiu rannych zostało 37 osób, w tym dwie ciężej. Większość poszkodowanych doznała ogólnych obrażeń, były też przypadki utraty przytomności, złamania kończyn.
Przyczyny zderzenia pociągów w Korzybiu wyjaśni specjalna komisja, w której skład wchodzą m.in. przedstawiciele przewoźnika i zarządcy infrastruktury, czyli spółki PKP Polskie Linie Kolejowe.
Jeszcze we wtorek komisji udało się sprawdzić kilka urządzeń, w tym czujniki w torach pokazujące stan zwrotnic. Wszystkie sprawdzone urządzenia były sprawne. Rozpoczęto też przesłuchiwanie nagrań z rozmów sprzed wypadku, w tym rozmów maszynistów obu pociągów z dyżurnymi ruchu.
Tuż po wypadku zastępca dyrektora Zakładu PLK w Szczecinie ds. eksploatacyjnych, Wiesław Sobociński powiedział PAP, że "drugi pociąg nie powinien wjechać na tor, po którym już jechał pociąg". Tłumaczył, że w takiej sytuacji wjazd automatycznie powinien być zablokowany. "Ale dlaczego nie był zablokowany, to za wcześnie, żeby wysuwać jakąś hipotezę" - dodał. (PAP)
aks/ mhr/