Około 200 osób domagało się w Kijowie uwolnienia przywódczyni ukraińskiej opozycji Julii Tymoszenko, którą dwa lata temu umieszczono w areszcie śledczym, a następnie skazano na siedem lat więzienia za naruszenia przy zawieraniu kontraktów gazowych z Rosją w 2009 r.
Demonstracja poparcia dla byłej premier odbyła się także przed szpitalem w Charkowie na wschodzie kraju, gdzie Tymoszenko przebywa w związku z przewlekłym schorzeniem kręgosłupa.
Według pracowników szpitala, do których dotarła jedna z ukraińskich gazet, w ostatnim czasie stan zdrowia opozycjonistki uległ pogorszeniu. _ Bardzo schudła i podupadła na duchu (...). Nie może samodzielnie podnieść się z łóżka i porusza się po sali szpitalnej wyłącznie przy pomocy personelu medycznego _ - powiedzieli.
W ocenie społeczności międzynarodowej Tymoszenko, najważniejsza konkurentka obecnego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza w wyborach prezydenckich w 2010 r., padła ofiarą wybiórczego stosowania prawa wobec przeciwników politycznych.
Jej uwolnienia domagają się Stany Zjednoczone oraz Unia Europejska, która uważa, że pozostawienie byłej premier w więzieniu przekreśla szanse podpisania umowy stowarzyszeniowej między Kijowem a Brukselą, co oczekiwane jest jesienią.
Obecnie między UE a Ukrainą toczą się negocjacje w sprawie dalszego losu Tymoszenko. Prowadzi je były prezydent Polski Aleksander Kwaśniewski oraz były przewodniczący Parlamentu Europejskiego Pat Cox. Jako jeden ze sposobów rozwiązania _ problemu _ byłej premier wskazuje się wywiezienie jej na leczenie za granicę, na przykład do Niemiec.
Zdaniem komentatorów na Ukrainie prezydent Janukowycz mógłby uwolnić Tymoszenko, opierając się na kwietniowym orzeczeniu Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu w jej sprawie. Trybunał uznał, że aresztowanie byłej premier podczas jej procesu sądowego w sierpniu 2011 roku było niezgodne z prawem i naruszyło Europejską Konwencję Praw Człowieka.
Czytaj więcej w Money.pl