Pierwszy dzień francuskiego przewodnictwa w UE stał się okazją do ostrej polemiki między prezydentem Francji Nicolasem Sarkozym a unijnym komisarzem ds. handlu Peterem Mandelsonem wokół negocjacji o liberalizacji handlu w ramach Światowej Organizacji Handlu (WTO).
Rekcję Mandelsona wywołało ostre oświadczenie Sarkozy'ego, który powiedział w poniedziałek wieczorem, że nie pozwoli, aby w ramach decydujących rozmów w tzw. rundzie Dauha poświęcić interesy europejskiego rolnictwa "na ołtarzu światowego liberalizmu".
Zdaniem francuskiego prezydenta, który już wcześniej nie krył krytyki pod adresem unijnego komisarza z Wielkiej Brytanii, negocjujący w imieniu 27 państw UE Mandelson i szef WTO Pascal Lamy chcą zmusić unijnych partnerów do zaakceptowania niekorzystnego dla UE porozumienia z USA, Brazylią i Indiami.
"To stanowi problem dla mnie jako dla negocjatora w imieniu UE. Potrzebuję oparcia w jedności UE" - powiedział Mandelson, który we wtorek w Paryżu wziął udział w spotkaniu KE z francuskim rządem, inaugurującym przewodnictwo Francji. W rozmowie z AFP przyznał, że jest "rozczarowany" wypowiedziami Sarkozy'ego.
"Chcemy porozumienia, które jest sprawiedliwe dla wszystkich, w tym dla Europy, ale teraz moja możliwość osiągnięcia takiego rezultatu jest osłabiona i jest mi przykro z tego powodu" - oświadczył Mandelson.
Sarkozy nie ustąpił. We wtorek w rozmowie z dziennikarzami podkreślił, że "różnice zdań w Europie nie są zabronione". Ironicznie zauważył, że Mandelson z pewnością "jest zachwycony reklamą". "Nie waham się mu służyć reklamą, kiedy się z nim nie zgadzam" - powiedział.
Spór ma miejsce krótko przed ministerialnym spotkaniem "ostatniej szansy" 30 rozwiniętych gospodarczo krajów 21 lipca w Genewie. Po ponad 6 latach przygotowań, ma na nim dojść do przełomu finalizującego obecną rundę negocjacji o liberalizacji światowego handlu. Runda Dauha miała już wiele takich terminów, ale kraje nie były w stanie porozumieć się w sprawie otwarcia swoich gospodarek.
Francja uważa, że imieniu UE Mandelson idzie na zbyt duże ustępstwa wobec potęg przemysłowych, rezygnując ze wsparcia dla europejskiego rolnictwa i nie uzyskując w zamian proporcjonalnych koncesji na rzecz europejskich eksporterów samochodów czy produktów chemicznych.
Francja ma też za złe spieszenie się z porozumieniem przed jesiennymi wyborami prezydenckimi w USA. Nieoficjalnie źródła w Pałacu Elizejskim powiedziały we wtorek, że "Francja nie zgodzi się na żadne porozumienie, bo nawet jeśli Brazylia i inne kraje ustąpią, trzeba czekać na nową administrację USA".
"Zgoda na porozumienie w tej chwili to byłaby tylko uprzejmość zrobiona Lamy'emu" - zauważyły te wysoko postawione źródła.
"Nie chodzi o Petera Mandelsona, o Pascala Lamy'ego, ani o prezydenta Sarkozy'ego. Chodzi o to, aby dać impuls do rozwoju światowej gospodarki" - ripostował w Brukseli rzecznik Mandelsona Peter Power. W specjalnie opublikowanym wcześniej w Brukseli komunikacie odpierał oskarżenia Sarkozy'ego jako "nieuprawnione".
W kontekście tej wymiany zdań za bardzo wymowną uznali obserwatorzy nieobecność Mandelsona na uroczystej kolacji dla unijnych komisarzy, wydanej we wtorek w Pałacu Elizejskim. Oficjalnym wytłumaczeniem, podanym przez Petera Powera, były "inne zobowiązania" komisarza w Marsylii.
Michał Kot i Inga Czerny (PAP)
kot/ icz/ mc/