Prezydent Lech Kaczyński ma nadzieję wrócić z Brukseli jednym samolotem z premierem Donaldem Tuskiem.
Pytany przez dziennikarzy wieczorem w siedzibie Rady Europejskiej, czy wrócą z premierem razem odparł: "Mam nadzieję, że tak".
Wcześniej podczas briefingu prasowego szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki poinformował dziennikarzy, że prezydent dysponuje "zarezerwowanym samolotem". "Jest samolot LOT-owski, Boeing, który został wyczarterowany i prawdopodobnie tym samolotem wrócimy" - dodał.
Dziennikarze pytali prezydenta także, czy w jego ocenie opłacało mu się przylatywać do Brukseli. Kaczyński odpowiedział, że podczas kolacji, na którą właśnie się udaje, "prawie na pewno się wypowie". Dodał, że podczas czwartkowej sesji będzie poruszana sprawa Gruzji, w której też się wypowie.
Kaczyński wyjaśnił też, że w chwili, gdy w środę wychodził z sali obrad "po ponad godzinie" zrobił "gest dobrej woli wobec ministra (finansów Jacka) Rostowskiego i pana premiera". Mimo że - jak mówił - premier "opryskliwie zareagował" na jego propozycję, iż to on wyjdzie z sali.
Jak relacjonował prezydent, gdy zwrócił się do Donalda Tuska: "Lepiej, abym ja wyszedł, bo to jednak jest sprawa rządu, ale ja chcę, abyś mi opowiedział", szef rządu miał odpowiedzieć: "Chcieć to możesz".
"Ale po jakiejś pół godzinie pan premier był już w lepszym humorze, bardzo się z tego cieszę" - dodał polski prezydent.
Rostowski pytany o sprawę powiedział, że nie wyobraża sobie, żeby premier powiedział coś takiego. "Premier jest bardzo uprzejmym człowiekiem. Mnie nie było, ja byłem na zewnątrz, ale jestem absolutnie pewien, że nic takiego nie było" - oświadczył.
Dziennikarze pytali ponadto Jacka Rostowskiego o wypowiedź Kownackiego, iż prezydent już wcześniej uprzedzał, że jeśli będzie mowa o kwestiach finansowych, to ustąpi miejsce ministrowi.
"Ja nic o tym nie wiedziałem, nie wiem" - poinformował minister. "Fakt, że jak doszło do spraw finansowych, to prezydent wyszedł i powiedział, że ja mogę tam siedzieć, było to bardzo sensowne. Dlatego, że nie wiem, czy pan prezydent miałby tak dużo do powiedzenia w tej sprawie" - mówił.
Anna Staszkiewicz i Marta Łazowska (PAP)
ann/ laz/ ksaj/ ro/ mow/