Policja ujęła dwóch sprawców czwartkowego napadu z bronią na stację LPG w Płocku. W sobotę przedstawiono im zarzut rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia, za co grozi kara od 3 do 12 lat pozbawienia wolności.
Jak poinformowała PAP Anna Lewandowska z płockiej policji, zatrzymani mieszkańcy Płocka (w wieku 26 i 50 lat) byli już w przeszłości karani; starszy w 2008 r. wyszedł z więzienia w Niemczech, gdzie odsiadywał wyrok za handel narkotykami.
O napadzie powiadomił policję tuż po zdarzeniu pracownik stacji LPG. Jak wówczas relacjonował, kierowca po zatankowaniu samochodu nie zapłacił za paliwo i uderzył go w głowę. Mężczyzna stracił przytomność, a gdy ją odzyskał okazało się, że skradziono mu telefon komórkowy.
W trakcie dochodzenia wyszło na jaw, że przebieg napadu był bardziej dramatyczny. Napadnięty mężczyzna przyznał, że podał początkowo inną wersję zdarzenia, ponieważ bał się gróźb bandytów. Ostatecznie potwierdził, że napadło go dwóch mężczyzn. Jeden z nich, w kominiarce, był uzbrojony w wiatrówkę.
Ustalono, że napastnicy zjawili się na stacji pod pretekstem kupna butli z gazem. Po krótkiej rozmowie jeden ze sprawców wymierzył z wiatrówki w twarz pracownika placówki. Padł strzał. Pracownik upadł. Sprawcy przeszukali rannego, zabrali jego telefon komórkowy i pieniądze; domagali się wydania utargu. Zaprowadzili pracownika do łazienki, skrępowali go, a uzbrojony napastnik uderzył ofiarę kolbą wiatrówki w twarz. Potem bandyci przeszukali pomieszczenia stacji. Gdy uciekli, pracownik oswobodził się z więzów i wezwał policję.
Po ustaleniu faktycznego przebiegu napadu, w wyniku działań operacyjnych, funkcjonariusze wytypowali sprawców. (PAP)
mb/ abr/