*O paleniu marihuany z Czesławem Miłoszem, piciu spirytusu z Wisławą Szymborską oraz codziennej pracy w wydawnictwie pisze w swoich wspomnieniach Jerzy Illg - redaktor wydawnictwa Znak. Książka pt. "Mój Znak" ukaże się we wrześniu. *
Jerzy Illg to człowiek-instytucja w świecie kulturalnym Krakowa. Uchodzi tam za osobę, która może dokonać niemal wszystkiego, nawet nakłonić Wisławę Szymborską do udziału w publicznej promocji jej kolejnego tomiku wierszy. Swoje wspomnienia z pracy redaktorskiej Illg wydaje w związku z obchodzonym w tym roku 50-leciem istnienia wydawnictwa Znak, gdzie pracuje od 1982 roku. Już kiedy tam trafił, odsunięty od pracy akademickiej na uczelni w Katowicach, miał świadomość, że redakcja Znaku to wyjątkowe miejsce i bardzo szczególny zespół ludzi.
Z jego wspomnień wynika, że panowała tam rodzinna atmosfera, a pracowników łączyły więzi przyjaźni i poczucie wyjątkowości tego środowiska na tle szarości PRL-u. Znak bywał przystanią dla tych, którzy nie mieścili się w sztywnych ramach narzucanych przez system. Na początku lat 80. zebrał się tam zespół złożony z silnych osobowości, wręcz oryginałów, którymi dowodził jako prezes wydawnictwa legendarny Jacek Woźniakowski. Jerzy Illg - zdolny doktorant polonistyki z sympatiami hipisowskimi - znalazł w Znaku przestrzeń, w której mógł rozwinąć skrzydła - i w sensie zawodowym i towarzyskim. W istocie rzeczy czytając wspomnienia Illga można się tylko domyślać, że praca w redakcji nie polega na ciągłym imprezowaniu ze znakomitościami tego świata i bywa czasem ciężka i nużąca.
Illg opisuje swoje kontakty z największymi pisarzami naszych czasów. Być może najważniejsza okazała się przyjaźń z Czesławem Miłoszem, którego redaktor Znaku kilka razy odwiedził w Kalifornii, a potem przez kilka lat często spotykali się w Krakowie. Miłosz, który na wielu robił wrażenie zamkniętego w sobie, wręcz wyniosłego, wobec przyjaciół bywał wyjątkowo serdeczny i otwarty. Do tego stopnia, że pewnego gorącego dnia w Kalifornii 80-letni poeta poczuł się dotknięty, że ze względu na wiek i szacunek nie zaproszono go do wspólnego palenia marihuany, w której już wcześniej, jak przyznał zagustował. Zebrane towarzystwo skwapliwie naprawiło to faux pas.
Illg pisze o niezliczonych butelkach, jakie osuszyli z Miłoszem przy kolejnych spotkaniach - samotnych i większym gronie. "Miłosz uwielbiał alkohol i mógł wypić przerażające jego ilości. (...) Jego możliwości i wyczyny w tej konkurencji były legendarne i niewielu zawodników mogło mu dotrzymać kroku" - pisze Illg wspominając wieczory, gdy "odpadali" nawet Rosjanie, a Miłoszowi nawet język się nie plątał. Podobno dopiero Szymborskiej udało się "zmóc żmudzkiego niedźwiedzia" - jak to Illg określa - ale tylko dlatego, że podstępnie podała zamrożoną mieszankę wódki ze spirytusem.
We wspomnieniach redaktora Znaku oboje polskich noblistów okazało się wspaniałymi kompanami do zabawy, choć - jak zauważa - Miłosz cenił sobie poważne dyskusje na tematy filozoficzne i literackie, gdy Szymborska najlepiej czuje się w atmosferze intelektualnej zabawy. Jerzy Illg jest jednym z niewielu dopuszczonych do świata polskiej noblistki, tak konsekwentnie broniącej swojej prywatności. Miał szczęście uczestniczyć w układaniu słynnych limeryków, "moskalików", "lepiejów" i wielu innych rodzajach intelektualnych zabaw opartych na poetyce purnonsensu, w których specjalizuje się Szymborska.
W panteonie wielkich postaci literatury, z którymi przyjaźni się Jerzy Illg, poczesne miejsce zajmuje Stanisław Barańczak, którego poczucie humoru i zdolność poetyckiej improwizacji wnoszą do życia opisywanego środowiska nową jakość. Redaktor Znaku pisze też o swej znajomości z Josifem Brodskim, Seamusem Heaneyem, Tomasem Venclową, Józefem Tischnerem, Janem Twardowskim, Leszkiem Kołakowskim, Normanem Daviesem w każdym przypadku pokazując czytelnikowi prywatne oblicza tych pomnikowych postaci literatury XX wieku.
Wspomnienia Illga pokazują jego macierzyste wydawnictwo jako ośrodek, wokół którego koncentruje się życie bardzo ciekawego środowiska krakowskich intelektualistów ale też uświadamiają czytelnikowi, jak ważną rolę odegrał Znak w polskiej kulturze XX wieku. Tutaj ukazywały się najważniejsze książki, zdarzało się, że sam pomysł ich napisania wychodził od redaktorów krakowskiej oficyny. "Mój Znak" Jerzego Illga ukaże się we wrześniu nakładem Znaku. (PAP)
aszw/ abe/